Kiedy reżim Aleksandra Łukaszenki rozpoczynał operację „Śluza” na granicy z Polską, ówczesna opozycja „na złość PiS-owi” sabotowała działania podejmowane w celu ochrony granicy, domagając się wpuszczenia tych „biednych ludzi” – jak mówił o agresywnych migrantach sam Donald Tusk. Rozumiejąc jednak, że taka narracja nie przynosi politycznych korzyści, przewodniczący PO postanowił ją gwałtownie zmienić, kreując się na pierwszego przeciwnika migracji. W czasie sobotniej konwencji KO szef rządu zapowiedział zawieszenie prawa do azylu, co wywołało stanowczy protest organizacji zajmujących się prawami człowieka, do niedawna uchodzących za sojuszników obecnej koalicji.
Na protest ten odpowiedział dziś europoseł Bartłomiej Sienkiewicz. Goszcząc na antenie Polsat News polityk przywołał słowa szefowej Amnesty International Anny Błaszczak-Banasiak, która stwierdziła, że „poszukiwanie lepszego życia w UE nie jest przestępstwem, które powinno być karane śmiercią w polskim lesie”.
- „Dla mnie to przykład ogromnego populizmu. To retoryka po bandzie. Poważna organizacja nie powinna zabierać głosu w ten sposób”
- stwierdził polityk PO.
- „Środowiska ochrony praw człowieka to ludzie odklejeni od rzeczywistości, ich poziom manipulacji i fałszu jest niebywały. To, co mówi Anna Błaszczak to fałszywy ton moralnego oburzenia”
- dodał.