O sprawie informuje „Rzeczpospolita”, która przypomina, że po 24 lutego rosyjscy dyplomaci nie są zapraszani na uroczystości z udziałem polskich władz. Zaproszeń do rosyjskiej ambasady nie wysyłają też inni akredytowani w Polsce ambasadorowie. Wyjątkiem okazał się być „ambasador” Watykanu. Abp Salvatore Pennacchio zaprosił na zorganizowane we wtorek w Nuncjaturze przyjęcie rosyjskiego ambasadora w Polsce, a ten z tego zaproszenia skorzystał.
- „Byliśmy tą informacją skonsternowani”
- mówi „Rzeczpospolitej” źródło zbliżone do MSZ wskazując, że na szczęście wydelegowany na to spotkanie przedstawiciel resortu nie zdołał na nie dotrzeć.
- „W zasadzie zaproszeniu dla rosyjskiego ambasadora nie powinniśmy się dziwić, bo Watykan prowadzi dość łagodną politykę w odniesieniu do Rosji. Wystarczy posłuchać papieża. Ale, tak czy inaczej, inni goście zostali przez nuncjusza postawieni w bardzo niewygodnej sytuacji”
- dodaje informator dziennika.
W mocnych słowach zdarzenie skomentował w mediach społecznościowych Tomasz Terlikowski.
- „Nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio powinien zostać wezwany do MSZ i poproszony o wyjaśnienia. Jeśli będą one nieodpowiednie, to wydalony z Polski”
- stwierdził dziennikarz.
- „I nie ma powodów, by uznawać, że Stolica Apostolska i jej ambasador mają prawo ignorować polski interes narodowy i nasze bezpieczeństwo”
- dodał.
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch przypomniał z kolei na antenie Polsat News, że „zapraszanie akredytowanych w Polsce ambasadorów, a ambasador Rosji jest w Polsce akredytowany i nikt go z Polski nie wyrzucił” mieści się w dyplomatycznych normach. Przyznał przy tym, że jeśli pozostali dyplomaci nie wiedzieli o obecności Andriejewa, to „rzeczywiście mógł być jakiś zgrzyt, bo nie każdy chce spotykać daną osobę”.