Gubernator Jurij Slusar ogłosił stan klęski żywiołowej w 19 rejonach obwodu rostowskiego. W ubiegłym roku z planowanych 16 milionów ton ziarna udało się zebrać zaledwie 11,4 mln. Tegoroczna prognoza jest jeszcze bardziej pesymistyczna – według optymistycznych szacunków plony spadną o kolejne 20 procent. Eksperci podkreślają, że takiej suszy nie widziano w regionie od dziesięcioleci.

– Jesień była praktycznie bezdeszczowa, a zima bezśnieżna. Ziemia jest kompletnie wysuszona – mówi Maksim Zołotariow, agronom z zakładów rolnych „Łucz” w rejonie czortkowskim. W mediach społecznościowych rolnicy publikują zdjęcia spalonych słońcem pól pszenicy i słoneczników, określając sytuację jako „tragiczną”.

Na dramatyczne warunki klimatyczne nakładają się czynniki gospodarcze: wysokie cła eksportowe, drożejące nawozy i środki ochrony roślin oraz kosztowny sprzęt. Coraz więcej gospodarstw balansuje na granicy rentowności. Niektórzy farmerzy otwarcie mówią o groźbie bankructwa.

Równie alarmujące są dane Ministerstwa Rolnictwa Rosji. Jak wynika z oficjalnych statystyk, do 2 lipca zebrano w całym kraju jedynie 3,8 mln ton zbóż – to aż 4,3 razy mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, gdy zebrano 16,5 mln ton. Najgorzej jest w Południowym Okręgu Federalnym, gdzie zbiory spadły aż 5,7-krotnie, a średnia wydajność upraw zmniejszyła się o 25 procent.

Mimo tak dramatycznych sygnałów, resort rolnictwa w Moskwie wciąż zapewnia, że łączna produkcja zbóż w 2025 roku osiągnie poziom 135 mln ton – czyli więcej niż w roku ubiegłym. Skąd ten optymizm – nie wiadomo, bo dotychczasowe dane wskazują na dokładnie odwrotny trend.