„Musieli cofnąć mi poświadczenie, żeby przedłużyć Donaldowi Tuskowi osłonę medialną w związku z jego wcześniejszymi wypowiedziami na mój temat” – stwierdził Szatkowski. Z jego relacji wynika, że postępowanie kontrolne w jego sprawie trwało osiem miesięcy i zostało zakończone dopiero po jego osobistej interwencji. Jego zdaniem służby szukały pretekstu, by podjąć niekorzystną decyzję. „Ktoś w ostatnim dniu decyzję musiał podjąć” – dodał, wskazując, że przeciek do TVN24 ujawnił polityczny charakter sprawy.

Były ambasador sugeruje, że gra Donalda Tuska miała szerszy kontekst. „To wszystko zaczęło się od zainicjowanej przez Donalda Tuska pokazowej czystki ambasadorów. W ten sposób chciał zrównoważyć swój, wymuszony przez Amerykanów, wyjazd do Waszyngtonu z prezydentem i pokazać, że nie będzie współpracował z ludźmi poprzedniego rządu” – wyjaśnił Szatkowski.

W ocenie doradcy prezydenta, działania obecnej ekipy rządzącej – w tym personalne czystki – miały przede wszystkim charakter zemsty politycznej, a nie merytorycznej potrzeby. „Nie liczyły się kompetencje i doświadczenie, ale partyjna wojenka” – podkreślił. Jego zdaniem Tusk dążył do „wyczyszczenia pola” i ewentualnego zdobycia wpływu w strukturach NATO, nawet jako kandydat na stanowisko sekretarza generalnego.

Co ważne, Szatkowski był jednym z kandydatów na zastępcę Sekretarza Generalnego NATO ds. inwestycji obronnych. Miał poparcie prezydenta RP i nie było żadnego konkurencyjnego kandydata ze strony rządu. „Kiedy Tusk się o tym dowiedział, uznał, że musi to zablokować” – powiedział.

Były ambasador wskazuje, że żadna nowa informacja nie pojawiła się w trakcie działań służb. „Jeśli sprawa jest zbadana i osądzona przez służby, to nie mają prawa użyć jej jako podstawy do zawieszenia poświadczenia. Dokonano grubej manipulacji” – podkreślił, dodając, że całość była inspirowana przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, a ABW jedynie „przybiła pieczątkę”.

Szatkowski zapowiedział, że będzie odwoływać się od decyzji – najpierw do premiera Tuska, a następnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. „Wierzę, że tę sprawę wygram” – powiedział. Dodał również, że złożył zawiadomienie do prokuratury, dotyczące politycznego wykorzystania materiałów niejawnych.

„Niestety zablokowano mi dostęp do materiałów z tego śledztwa. Nawet rosyjskiemu szpiegowi udzielono dostępu do akt jego sprawy, a mnie – osobie poszkodowanej – taki dostęp zablokowano” – mówił. W jego opinii cała sprawa przypomina „skrzyżowanie twórczości Franza Kawki i George’a Orwella”.