Ćwiczenia odbywają się w ośmiu bazach lotniczych, a na niebie pojawią się myśliwce zdolne do przenoszenia głowic jądrowych, bombowce, samoloty eskortowe, tankowce oraz jednostki rozpoznawcze. Po raz pierwszy w historii manewrów udział biorą holenderskie myśliwce F-35A, które mają kluczową rolę w testowaniu możliwości odstraszania potencjalnych agresorów.
Sekretarz generalny NATO, Mark Rutte, podkreślił znaczenie tych ćwiczeń w zapewnianiu bezpieczeństwa wszystkich sojuszników. „Odstraszanie nuklearne to fundament naszego bezpieczeństwa,” powiedział Rutte, dodając, że manewry wysyłają jasny sygnał o determinacji NATO w ochronie swoich członków.
Ćwiczenia NATO nie umknęły uwadze Rosji. Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, oskarżył Sojusz o eskalowanie napięć w związku z trwającą wojną na Ukrainie. Stwierdził, że takie manewry jedynie pogarszają relacje między NATO a Rosją, choć rosyjska narracja nadal utrzymuje, że Federacja nie stanowi zagrożenia dla Zachodu.
Według Kremla, podobne ćwiczenia organizowane przez Rosję mają na celu wyłącznie dbanie o bezpieczeństwo, a nie atakowanie innych państw, co ma rzekomo odróżniać ich działania od tych realizowanych przez NATO.
Manewry „Steadfast Noon” mają jednak jednoznaczny przekaz – Sojusz Północnoatlantycki pozostaje gotowy do obrony swoich sojuszników, a jego nuklearny potencjał służy przede wszystkim odstraszaniu i utrzymaniu pokoju w Europie.