Kolejną burzę wokół poseł Kingi Gajewskiej i jej męża, wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy wywołał wczorajszy artykuł kierownika działu krajowego „Rzeczpospolitej” Tomasza Krzyżaka. Dziennikarz ujawnił, że chwilę po publikacji artykułu na temat kontrowersji wokół majątku małżeństwa polityków, zadzwoniła do niego poseł Gajewska, która w wulgarny sposób wyraziła niezadowolenie z powodu zajęcia się przez dziennikarza tym tematem. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.

Mec. Bartosz Lewandowski zauważa, że telefon parlamentarzystki można rozważać w kategoriach przestępstwa tłumienia krytyki prasowej.

- „Miejmy nadzieję, że zaraz Tomasz Krzyżak nie będzie miał wjazdu o 6 rano funkcjonariuszy BCŚP, bo się pan wiceminister sprawiedliwości i jego małżonka oburzyli komentarzem dziennikarza. A tak na serio, to wygląda to jak tłumienie krytyki prasowej co jest czynem zabronionym”

- napisał prawnik na X.com.

Podobnym spostrzeżeniem dzieli się red. Daniel Liszkiewicz.

- „Żona wiceministra sprawiedliwości wydzwania do dziennikarza z bluzgami po krytycznym komentarzu, a gdzie są Reporterzy bez Granic i inne organizacje dziennikarskie podnoszące larum o skandalicznych próbach tłumienia krytyki prasowej?”

- pyta dziennikarz.

- „Nie wierzę. Poseł na Sejm wydzwania do dziennikarzy i posługując się bluzgami im wygraża. To jest to państwo prawa?”

- pyta z kolei dr Michał Sopiński.