Ogromne oburzenie wywołały „alkotubki”, które trafiły do polskich sklepów. Opakowanie produktu Voodoo Monkey do złudzenia przypomina opakowanie owocowych musów, po które często sięgają najmłodsi. Na jednym z opublikowanych w mediach społecznościowych zdjęć widzimy nawet alkohol wyeksponowany w kartonach po produktach marki Tymbark. Ta z produktem nie ma nic wspólnego. Na sprzedaż wódki, likierów i nalewek w tubkach – wedle ustaleń „Gazety Wyborczej” – zdecydowała się firma OLV.

- „O ironio, jej najpopularniejszym produktem są zdrowe musy Owolovo skierowane do dzieci i młodzieży”

- wskazuje dziennik.

Premier: Wyciągniemy konsekwencje

W czasie dzisiejszego posiedzenia rządu interwencję w tej sprawie zapowiedział premier Donald Tusk.

- „Skupimy się na tym, aby znaleźć skuteczną metodę, aby zablokować ten proceder związany z alkoholowymi saszetkami”

- oświadczył.

Zapowiedział również konsekwencje personalne „wobec osób, które nie wykazały się odpowiednią czujnością w ostatnich dniach”.

Wcześniej w stanowczych słowach do sprzedaży alkoholu w tubkach odniósł się za pośrednictwem mediów społecznościowych marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

- „Każdy rodzic wie, jak wygląda mus owocowy. Każdy wie, jak bardzo przydaje się, gdy trzeba jechać w dłuższą trasę, albo gdy nagły mały głód - doprowadza nasze dziecko do (chwilowej) rozpaczy. Kupujemy je niemal na ślepo, szukając w sklepie charakterystycznych opakowań - mus wygląda jak mus, tak jak gąbka wygląda jak gąbka”

- zauważył lider Polski 2050.

W ocenie polityka, celem producenta jest trafienie z alkoholem do dzieci.

- „Tu celem jest dziecko. Zaciekawione i zachęcone tym, że trucizna zapakowana jest jak lekarstwo, ma przekroczyć symboliczną granicę, kupić musik do szkoły (może sprzedawca nie zauważy wśród innych podobnych opakowań, może kupi kolega z dowodem) i zupełnie niesymbolicznie zacząć pić”

- stwierdził.

Następnie marszałek Sejmu zwrócił się bezpośrednio do producenta.

- „Szanowna firmo od wódy w saszetkach, to co robicie to ZŁO w czystej postaci. Skoro chcecie już rozpijać nasze dzieci, zacznijcie im jeszcze może sprzedawać broń, w ramach przeniesienia dziecięcej rywalizacji na nowy poziom realności, czy jaki tam inny bullshit Wasz marketing wymyśli. Mam szczerą nadzieję, że karma do Was wróci i Wasza chciwość ukarze się sama. Że zaprotestują odpowiedzialni producenci dziecięcych przekąsek. I że bojkot konsumencki pokaże Wam, że z rodzicami nie warto zadzierać.”

- napisał zapewniając, że sam „w tej sprawie nie odpuści”.

Bp Bronakowski: Władze muszą reagować

O komentarz do sprawy Katolicka Agencja Informacyjna poprosiła przewodniczącego Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych bp. Tadeusza Bronakowskiego.

- „Problem alkoholowych saszetek, który ostatnio wywołuje takie oburzenie w wielu środowiskach - dodajmy: słuszne oburzenie - jest tylko jednym z wielu problemów alkoholowych, z którymi zmaga się nasze społeczeństwo. Większość tych trudnych, jakże bolesnych spraw, niestety nie znajduje zrozumienia ani wśród elit politycznych, ani społecznych. Myślę tu o reklamie alkoholu, która od tak wielu lat deprawuje Polaków, zwłaszcza młode pokolenie, o skandalicznych promocjach piwa, o stałym zwiększaniu punktów sprzedaży alkoholu przez samorządy itp.”

- zauważył duchowny.

- „Podejmując słuszną walkę z niebezpiecznymi tak zwanymi alko-tubkami, przypominającymi musy dla dzieci, pamiętajmy, że jest to jeden z wielu problemów, które wymagają natychmiastowej, zdecydowanej reakcji władz. Wymagają również pracy u podstaw nad zmianą mentalności naszego społeczeństwa. Tutaj powinno być zero tolerancji dla rozpijania społeczeństwa, ale także powinniśmy położyć nacisk na promocję postaw trzeźwościowych, szczególnie abstynenckich”

- dodał.