Przeczytaj fragment książki „Wojownicy Maryi. Rycerze Apokalipsy”

 

W każdym orędziu z Fatimy niczym echo powraca wołanie: „Odmawiajcie Różaniec!”. Mija ponad sto lat. Maryja schodzi ponownie na ziemię. Tym razem codziennie. W Medziugorje wzywa znowu do Różańca. I apeluje, by modlić się sercem.

Czy słuchamy? Czy nie moglibyśmy w naszych parafiach, tak jak tego chce Maryja w Medziugorje, przed każdą Eucharystią odmówić Różańca? Czy to takie trudne?

 

MARYJA POTRZEBUJE SWOICH WOJOWNIKÓW

 

Częstotliwość tych wezwań oznacza, że dziś już nie tylko październik ma być miesiącem Różańca. Że sprawa jest pilna. Kłopot w tym, że świat uwierzy tylko w coś, co jest widoczne i namacalne. Czasem więc, żeby do jednych coś dotarło, inni muszą... wyjść na ulice. Maryja wysyła na nie dziś swoich Wojowników. Oni, jak Łucja, Hiacynta i Franciszek, uwierzyli Jej bez dyskusji, wykonując komendy Nieba.

 

Odkąd Ją ujrzałeś, niczego ci już nie było trzeba. Takiej miłości naprawdę

Tutaj na ziemi nie ma.

 

Śpiew Pawła Dudzika wypełnia kościół w Krajanowie. Refren tego utworu wraz z melodią wpada szybko w ucho. Szkoda, że na kartach książki nie da się jej usłyszeć...

 

Z fatimskich orędzi można by skomponować mnóstwo prostych utworów. Co miesiąc od maja do października 1917 roku nad Doliną Pokoju pod Fatimą z Nieba płyną konkretne wskazania życia duchowego (i nie tylko) dla ludzkości – dzisiaj być może z powodu zbytniej prostoty giną w gąszczu naszych pogmatwanych racji, teorii, pomysłów. Tymczasem w ustach Maryi nie ma skomplikowanych rozwiązań zarówno na wojny, jak i burze w Kościele, na nasze duchowe, psychiczne i fizyczne choroby – o czym dowiadujemy się w kolejnych miesiącach objawień.

 

NAWRÓCENIE PŁYNIE Z MEDJUGIJE

 

U księdza Pawła – jednego z Wojowników Maryi,  wszystko zaczęło się w Medziugorje...

 

– Byłem wtedy w Fatimie. Rok 2007. Grupa pielgrzymów z Warszawy oglądała codziennie objawienia z Medziugorje. „Jakieś oszołomy”, myślałem. „Matka Boża mówi to i tamto”. Po jakimś czasie pojechałem na wakacje do Chorwacji. Medziugorje było stamtąd niecałe sto kilometrów. Pomyślałem: dobra, jadę. Na miejscu zastałem wiochę. Zaparkowałem samochód, kompletnie nie znając terenu, daleko od kościoła. Marsz tam i z powrotem, a potem jeszcze na Górę Objawień dał mi w kość. Miałem wszystkiego dosyć. Na Podbrdo stoi figura Matki Bożej tylko, pełno ludzi i wielkie kamienie, tak że pozabijać się można. Wróciłem do samochodu. W drodze poczułem jednak w sercu, że muszę tam wrócić. Kupiłem książkę o Medziugorje i w niej natknąłem się na zdanie, że jak ktoś tam ma pojechać, to Matka Boża wszystko zorganizuje, nawet na przejazd dostanie. Jasne, pomyślałem ironicznie. To ja chcę! No i krótko potem idę ulicą (byłem wtedy w Świdnicy), naprzeciw wychodzi ksiądz z sąsiedniej parafii. „Paweł, chcesz jechać do Medziugorje?”

Zaniemówiłem. „No chcę”, odparłem po chwili. „Dobra, to we wrześniu!”

„Nie, no coś ty. Za wcześnie i nie mam kasy”. „Masz już opłacone! Zapytaj tylko proboszcza i w szkole, czy cię puszczą”.  Jak usłyszałem wszędzie „tak”, to aż krzyknąłem: „Rany, to działa!”. – Ksiądz Paweł się śmieje.

 

URATOWALI MOJE KAPŁAŃSTWO

 

– W Medziugorje codziennie są trzy Różańce i półtoragodzinna adoracja. „Zapomnij”, powiedziałem do kolegi. „Ja to jednego Różańca w katedrze nie umiem wyklęczeć, a tu trzy i taka długa adoracja. Wy sami na to chodzić będziecie, ja sobie poradzę”. I taki byłem pewien siebie do momentu, kiedy rozpoczęła się adoracja. Po półtorej godziny był koniec, a ja chciałem więcej... Po powrocie bez przerwy odmawiałem Różaniec. Tego było aż za dużo. Potem nieco to wygasło: powrót do tak zwanej rzeczywistości, ale wszystko we mnie pracowało. Miałem zrywy, wracałem do Medziugorje, by uczestniczyć tam w nabożeństwie, spałem w samochodzie na parkingu i wracałem. Ale na dobre wszystko się unormowało, kiedy poznałem Wojowników Maryi. Okazali się moim kołem ratunkowym. Dla mojego kapłaństwa.

 

Dziś ks. Paweł (dziewiętnaście lat kapłaństwa) jest odpowiedzialny za formację przyszłych Wojowników Maryi na terenie diecezji świdnickiej.

 

 

Więcej historii znajdziesz w książce „Wojownicy Maryi. Rycerze Apokalipsy” Joanny Bątkiewicz-Brożek, Wydawnictwo Esprit