Dalej na łamach tytułu „Gazety Wyborczej” czytamy, że "Zaburzenia erekcji, pochwica i brak przyjemności z seksu na różne sposoby wiążą się z rządami PiS" i co więcej jest to tytuł tekstu, jaki został opublikowany przez "Wysokie Obcasy".

Jak pisze autorka tekstu Zuzanna Kuffel, "PiS kreuje się na partię prorodzinną. Tymczasem zaostrzenie prawa aborcyjnego, brak rzetelnej edukacji seksualnej i brak możliwości formalizowania związków jednopłciowych odbierają Polkom i Polakom przyjemność seksu. Przez obecną politykę mogą się rozwijać dysfunkcje seksualne".

Opowieści na temat proponowanej przez to środowisko edukacja seksualnej w ich interpretacji jako „remedium” na „wskazane problemy” przytaczać nie ma sensu, ponieważ są one powszechnie znane, a całość istnienia człowieka sprowadza się najczęściej do egzystencji i seksualności.

Według rozmówców „WO” „państwo powinno refundować antykoncepcję”, a Sawicki stwierdza nawet, że retoryka PiS=u nt. seksualności "może prowadzić do wszelkiego rodzaju dysfunkcji seksualnych - u kobiet m.in. do pochwicy lub dyspareunii, u mężczyzn np. do zaburzeń erekcji".

Ale to nie wszystko, bo "wsadzając kobietę w określoną, podrzędną rolę, rząd tworzy przestrzeń do dominacji, którą mężczyźni muszą zagospodarować".

Środowiska prawicowe – czytamy – propagują „nielogiczne przekazy i kreują wizje macho”, w – jak przekonuje Sawicki – ma stanowić element „namawiania do nienawiści wobec kobiet i osób LGBT+, powodując zubożenie umiejętności interpersonalnych”, co ma ponoć nie wróżyć „przyjemności z relacji ani z seksu".

Ale… Że niby prawicowi mieliby wchodzić w takie relacje z osobami LGBT+?

No cóż… Stwierdzić chyba należy, że w zakresie cementowania bańki informacyjnej dla sekty „pancernej brzozy” i wyznawców Donadla Tuska i jego mocodawczyni Angeli Merkel, obóz antyPiSu poprzeczkę postawił bardzo… bardzo wysoko.