W razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia - mówi punkt 5 artykułu 180. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, do której natychmiast można zajrzeć TUTAJ.
Powtórzmy sedno tej spornej (czy też raczej bezspornej) kwestii:
w razie zmiany ustroju sądów... wolno sędziego przenosić... w stan spoczynku.
To oczywiście sytuacja niecodzienna, nietypowa, wyjątkowa, bo zmian ustroju sądów codziennie się nie przeprowadza. Od czego to wyjątek? Od normalnego, typowego trybu postępowania, opisanego w punkcie pierwszym tego samego artykułu, który mówi, że
sędziowie są nieusuwalni.
Rzeczywiście, w normalnym trybie funkcjonowania sądownictwa są, jak mówi Konstytucja, nieusuwalni, ale przecież ta sama Konstytucja mówi, że
w razie zmiany ustroju sądów... wolno sędziego przenosić... w stan spoczynku.
Proste? - Proste. Nie wymyśliłem tego sobie - tak zapisano w Konstytucji (TUTAJ)
Ale oto staje przed nami pan Michał Laskowski, sędzia Sądu Najwyższego, a nawet jego rzecznik, a więc "usta" Sądu Najwyższego Rzeczypospolitej Polskiej i oznajmia, że on i jego koledzy nie uznają prawa, które mówi, że
w razie zmiany ustroju sądów... wolno sędziego przenosić... w stan spoczynku,
wobec czego pani prezes Gersdorf musi pozostać na stanowisku do końca swojej 6-letniej kadencji. Ściślej, sędzia Michał Laskowski stara się zrobić wrażenie, że on i większość jego kolegów z Sądu Najwyższego tego zapisu Konstytucji RP nie tyle nieuznają, co w ogóle nie znają i oznajmiają ustami swojego rzecznika, że
Ja tymczasem mam przed sobą tekst Konstytucji, z której jasno wynika, że I prezes SN jest powoływany na sześcioletnią kadencję. Tego przepisu nie można zmieniać ustawą zwykłą
Rzeczywiście. Ustawą zwykłą zmienić nie można. Ale też wcale nie trzeba go zmieniać, bo
my tymczasem mamy przed sobą tekst Konstytucji (TUTAJ), z której jasno wynika, że
w razie zmiany ustroju sądów... wolno sędziego przenosić... w stan spoczynku.
Jak widać, najwyższa kasta, za jaką uważa siebie sędziowska "elita" ma ten zapis głęboko...wiecie Państwo gdzie. To cenzurowanie Konstytucji samo najlepiej świadczy o pogardzie jaką w rzeczywistości dla niej mają. Najwyższa kasta uważa, że może ten przepis schować głęboko, wiecie Państw gdzie, i nie pokazywać "ciemnemu ludowi", który ma obowiązek to od najwyższej kasty "kupić" i w ciemno wierzyć, że prezes Gersdorf do końca swojej 6-letniej kadencji jest nie do ruszenia, bo sędziowie są nieusuwalni (art. 180.1), a Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję (art. 183.1 Konstytucji) i nie ma od tego żadnych wyjątków, bo nie istnieje w Konstytucji żaden art. 180.5, który by mówił, że
w razie zmiany ustroju sądów... wolno sędziego przenosić... w stan spoczynku.
Tak mówi nadzwyczajna kasta, a ja przypominam, że wszystkie przytoczone artykuły Konstytucji można natychmiast sprawdzić TUTAJ.
Czy rzeczywiście "ciemny lud" ma obowiązek z należną najwyższej kaście czołobitnością przyjąć taki bullshit (dla nieznających angielskiego, w przenośni oznacza to brednię, bzdurę ale dosłownie: bycze g.) wypływający z ust... samego Sądu Najwyższego? Bo przecież usta pana rzecznika Michała Laskowskiego są "ustami" tegoż Sądu Najwyższego, a więc to z ust najwyższego sądu wypływa to bycze g. o nieistnieniu artykułu 180.5 w Konstytucji. Takie postępowanie najwyższych sędziów to szczególny sposób budzenia szacunku dla wymiaru sprawiedliwości. To oczywiście sarkazm, bo w mojej opinii budzi ono wyłącznie najwyższą odrazę i pogardę dla najwyższej kasty, chyba że ktoś ma sumienie (a może "sumienie") pozytywnie wartościujące kłamstwo i krętactwo.
I tylko proszę mi nie mówić, że znieważam tak ważną instytucję. Przecież nie ja to bycze g. włożyłem w usta pana sędziego Michała Laskowskiego i w "usta" Sądu Najwyższego. Przecież to sędzia Michał Laskowski i większość jego kolegów z najwyższej kasty sądu najwyższego postanowili wylewać ze swoich ust to bycze g., na całą Polskę, na wszystkie Polki i wszystkich Polaków, dzień po dniu, w obronie stołka pani prezes Gersdorf i stołków innych swoich kumpli z ferajny, dla której żądają statusu najwyższej, nietykalnej kasty. Pamiętamy oczywiście, że wspierają ich w tym liczne media i całe środowiska młodych, wykształconych, z wielkich miast, artystów i celebrytów i wszelkich akolitów, które swoje credo uczyniły z ukrywania art. 180.5, który mówi, że
w razie zmiany ustroju sądów... wolno sędziego przenosić... w stan spoczynku.
Takie wybiórcze i pogardliwe traktowanie Konstytucji to żelazna reguła, paradygmat łajdackiego postępowania sędziowskiej kasty, do którego wszyscy już tak przywykli, że nie robi to na nikim wrażenia. Kilka miesięcy temu TUTAJ i TUTAJ zwróciłem uwagę na oświadczenie dwóch koryfeuszy kasty, Adama Strzembosza i Andrzeja Zolla (dostępne TUTAJ i TUTAJ). Orzekli w nim oni, że ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa jest niekonstytucyjna. Konstytucję mieli przy tym tak głeboko... (wiecie Państwo gdzie), że montując szwindel podpierający lewymi pseudo-argumentami tę kłamliwą tezę, w ogóle nie odwołali się do Konstytucji. A przecież została ona uchwalona w pełni rozkwitu ich ukochanej III RP przez Parlament, w którym w ogóle nie było PiS-u. Zamiast do tej ukochanej przez siebie Konstytucji, odwołali się do przebrzmiałych historycznych dokumentów i dawno uchylonych ustaw twierdząc, że to one dowodzą niekonstytucyjności ustawy o KRS. Jeżeli to nie jest lekceważenie nie-PiSowskiej Konstytucji, nie-PiSowskiego parlamentu i całej nie-PiSowskiej demokracji, to co nim jest?
Zoll i Strzembosz zaprezentowali prawdziwe mistrzostwo świata sędziowskiego krętactwa orzekając o konstytucyjności bez tekstu Konstytucji, ale taki właśnie jest łajdacki modus operandi najwyższej sędziowskiej kasty - kłamstwo, oszustwo, krętactwo i bezustanne pianie o tym, że oszuści, krętacze i złoczyńcy to najwyższe autorytety moralne.
PRL-owskie SB, mimo zasłużonej złej sławy, dużo bardziej dbało o zachowanie pozorów trzymania się litery prawa niż nadzwyczajna kasta oszustów i krętaczy. Na przykład z zasady przestrzegano 48-godzinnego limitu trzymania na tzw. dołku. Nawet kiedy zdarzało się, że wypuszczano i zaraz potem wsadzano znowu, to przebiegłość ta w pokrętny sposób pokazywała dbałość o przestrzeganie prawa. Dwa razy osobiście doświadczyłem tej esbeckiej praworządności. Obie moje wizyty "na dołku" nie przekroczyły przepisowych 48 godzin.
Podobnie respektowano zapisany w jakimś kodeksie postępowania wymóg wpisania na milicyjnym wezwaniu charakteru, w jakim delikwenta wezwano (świadka, podejrzanego itp.). Niestawienie się na wezwanie było karalne, ale jeśli na druczku wezwania nie wpisano owego "charakteru wezwania", można je było bezkarnie zignorować, o czym również miałem okazję osobiście się przekonać.
W jakimś kodeksie postępowania zapisano, że dołek trwa maksimum 48 godzin, a wezwanie wymaga podania "charakteru", więc SB praworządnie owe przepisy respektowała. Całkiem inaczej postępują koryfeusze "praworządności" z nadzwyczajnej kasty sądu najwyższego. W Konstytucji zapisano wyraźnie, że
w razie zmiany ustroju sądów... WOLNO sędziego przenosić... w stan spoczynku.
I co z tego? W odróżnieniu od esbeków nadzwyczajna kasta nie próbuje zachować żadnych pozorów praworządności i wbrew Konstytucji utrzymuje że przenosić NIE WOLNO. Kasta czyta przepisy prawa na opak i kłamie, że przepisy te nie istnieją i nie obowiązują. Do czego to prowadzi? Istotną częścią prawa są sformułowania, które można sprowadzić do ogólnego stwierdzenia, że:
przestępcy podlegają karze, a uczciwi obywatele podlegają ochronie.
Jednak czytając to po swojemu, kasta tej zasady nie przyjmuje do wiadomości, a prawo stosuje według zasady na opak, stwierdzającej że:
Przestępcy nie podlegają karze, a uczciwi obywatele nie podlegają ochronie.
W ten sposób, w para-matematycznym wywodzie wyprowadziliśmy dobrze znany mechanizm funkcjonowania III RP, która tak wielu uczciwych ludzi krzywdziła, równocześnie chroniąc i hołubiąc tak wielu łajdaków. Sędziowie byli i wciąż są kluczową częścią tego mechanizmu, bo to do nich należały i należą ostateczne rozstrzygnięcia wielu ludzkich losów.
Mechanizm ten trzeba zdemontować, bo poza wojną, sędziowie czytający prawo wybiórczo i na opak po to, by bronić złoczyńców, a prześladować zwykłych obywateli są dla tych obywateli największym zagrożeniem. Dlatego warunkiem zbudowania wolnej i sprawiedliwej Polski jest usunięcie kasty zdeprawowanych sędziów III RP. Niestety, wobec ciągłości historii powstaje pytanie o schedę po owej III RP: czy oraz ilu uczciwych sędziów ta III RP wychowała?
Inną ponurą, podobną do PRL-owskiej schedą owej III RP jest konieczność wypłaty gigantycznych emerytur zdeprawowanej kaście, która skrzywdziła i wciąż krzywdzi Polskę oraz tak wielu Polaków. Ale kto wie? Przyszłość jest nieprzewidywalna i nieodgadniona, więc może doczekamy prawdziwie wolnej Polski, w której emerytury zdeprawowanej kasty, tak jak emerytury ubeckie, zostaną tej kaście odebrane.
Grzegorz Strzemecki