Most w Cieśninie Kerczeńskiej łączy anektowany w 2014 r. Krym z Rosją. To kluczowa arteria regionu. Od jakiegoś czasu spekuluje się, że Ukraińcy wzięli most na cel i spróbują wysadzić go w powietrze.
"Jeśli pojawi się możliwość uderzenia na Most Krymski, oczywiście to zrobimy" - mówił w kwietniu sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow. "Zaatakowalibyśmy już ten most, gdyby była na to szansa" - dodał.
Most, o którym mowa, został zbudowany w 2018 r. Łączy on anektowany Krym z Krajem Krasnodarskim. Jest on wykorzystywany do transportu żołnierzy na Krym, skąd następnie przedostają się oni na Ukrainę. Długość mostu to 19 km.
"Dla rosyjskich mieszkańców Krymu most jest liną ratunkową, łączącą ich z ojczyzną; niektóre doniesienia sugerują, że wielu z nich już opuszcza Krym ze względu na niepewną sytuację militarną" - pisze na temat mostu Forbes.
Zniszczenie takiego rodzaju mostu nie jest jednak proste, nawet dla dobrze wyposażonych armii. Drony nie są w stanie przenieść ładunków wybuchowych wystarczająco dużych, aby zniszczyć tego rodzaju konstrukcję.
Forbes sugeruje, że rozwiązaniem mogą być bezzałogowe łodzie, które USA przekażą Ukrainie. Plany wysadzenia mostu w powietrze są poważnie brane pod uwagę. Powstał nawet specjalny "zegar zagłady" odliczający czas do wysadzenia mostu - miałoby to nastąpić w dniu rosyjskiego święta zwycięstwa tj. 9 maja.
Sam jednak fakt, że o tym planie piszą wszystkie media, zapewne utrudnia jego realizację. O ile oczywiście nie założymy, że Most Krymski jest tak kluczowym obiektem, że chęć zniszczenia go przez Ukraińców to tajemnica poliszynela.
jkg/onet