Żona lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza wpadła na pomysł co najmniej dziwny. Stwierdziła, że w kwestii uposażenia pierwszej damy powinni zadecydować Polacy… w referendum. Najwidoczniej zapomniała o tym, że referendum kosztuje. I to nie mało.
„Niemcy zadecydowali w referendum czy chcą uposażenia pierwszej damy czy nie i ja uważam, że taki schemat działania jest najlepszy. Ja uważam, i o tym mówi mój mąż, że referenda w tych spornych sprawach są najlepszym rozwiązaniem i przynoszą najlepsze efekty”
- powiedziała wczoraj na antenie Radia ZET Paulina Kosiniak-Kamysz.
Dodała, że gdyby została pierwszą damą, chciałaby, aby to Polacy zdecydowali w tej kwestii.
Jak podkreślił dziś na antenie TVP Info Adam Bielan:
„Propozycja Pauliny Kosiniak-Kamysz jest kuriozalna. Koszt referendum ogólnopolskiego to jest 70 mln zł. Wydawane 70 mln zł polskich podatników, żeby zdecydować czy pierwsza dama ma otrzymywać pensję, czy nie, to oznaczałoby, że pierwsza dama miałaby najwyższą pensję ze wszystkich urzędników państwowych i to rozkładając to na wiele, wiele lat”.
Dodał:
„Widać wyraźnie, że pani Paulinie Kosiniak-Kamysz brakuje jakiegoś nie tylko doświadczenia politycznego, ale powiedziałbym, że zdrowego rozsądku”.
Paulina Kosiniak-Kamysz: Referendum ws. uposażenia Pierwszej Damy to najlepszy schemat. Jeżeli faktycznie kiedyś będziemy parą prezydencką, byłabym za tym, żeby Polacy zdecydowali, czy Pierwsza Dama powinna otrzymywać pensje.
— WaldemarKowal (@waldemarkowal) March 8, 2020
Koszt referendum PO z 2015 to...72 mln zł 😂🙈🤦♂️ pic.twitter.com/CqKUbprPzW
dam/Radio ZET,TVP Info