Newsweek opublikował wywiad Tomasza Lisa z Adamem Michnikiem, w którym dwaj panowie, kompletnie oderwani od rzeczywistości, wróżą upadek Prawu i Sprawiedliwości.
Michnik odgrzał swojego „starego kotleta” z poprzedniej kampanii prezydenckiej, kiedy wspierał Bronisława Komorowskiego. Wówczas naczelny „Gazety Wyborczej” twierdził, że Komorowski może przegrać wyboru jedynie w przypadku, jeżeli „po pijanemu potrąci zakonnicę na pasach”. W kontekście tego stwierdzenia, Lis zapytał, czy w sensie politycznym, prezydent Duda może „przejechać zakonnicę”. Według Michnika to się stało, kiedy Andrzej Duda rzekomo złamał konstytucję.
-„ Po raz pierwszy przyszło mi to do głowy (przegrana Andrzeja Dudy - red.) już wtedy, gdy zobaczyłem tłumy na ulicach w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Pomyślałem, jaka ta władza jest bezrefleksyjna. Nie umie się uczyć na własnych błędach.” – mówił Michnik.
Jako swoją kandydatkę na prezydenta naturalnie, Michnik przedstawił Małgorzatę Kidawę-Błońską.
-„ Znam ją, szanuję uważam, że jest osobą odpowiedzialną, przewidywalną, dobrze zakorzenioną w polskiej tradycji narodowej, bo z jednej strony pradziadek Wojciechowski, a z drugiej Grabowski. I przywiązana jest do tych wartości, do których i ja jestem przywiązany: do demokracji, państwa prawa, praw człowieka. A jednocześnie jest osobą tak korzennie przyzwoitą”- przekonywał, zapewniając o swoich wartościach.
W rozmowie Michnik przekonywał też, że partia rządząco jest w rozsypce. Jej poparcia wśród Polaków nie wyjaśnia natomiast, jak jest w rzeczywistości, tym, że rząd spełnia swoje obietnice, w Polsce mamy sukces gospodarczy, a dzięki rządowej pomocy ludziom żyje się lepiej. To poparcie próbuje uzasadniać sytuacją w polityce zagranicznej.
kak/ „Newsweek”