Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji zbrojnej na Ukrainę, sankcje nałożone na Rosję bardzo mocno uderzyły w tamtejszy rynek pracy.
Magazyn „Forbes” szacuje, że już do końca bieżącego roku pracę w Rosji może stracić aż ponad 600 tys. osób. To pokłosie sankcji nałożonych na putinowski reżim, po tym, gdy rosyjskie wojska dokonały zbrodniczej inwazji zbrojnej na Ukrainę.
Zachód nałożył sankcje na setki osób i firm a firmy zagraniczne po prostu masowo zaczęły opuszczać rosyjski rynek. Wykładająca w moskiewskiej Rosyjskiej Szkole Ekonomicznej Tatiana Michajłowa uważa, że sankcje, które uderzą we wszystkie sektory rosyjskiej gospodarki, które korzystają z zagranicznych komponentów i będą one miały długofalowe skutki oraz spowodują wykluczenie Rosji z globalnych łańcuchów produkcyjnych. Doprowadzą również – zdaniem ekonomistki - do izolacji, a w efekcie także do zacofania technologicznego Rosji.
Zdaniem rosyjskiej ekspertki najbardziej ucierpią takie branże, jak przemysł samochodowy, farmaceutyczny, czy rolnictwo. Natomiast rosyjskie firmy będą w konsekwencji zmuszone do zakończenia działalności i zwolnienia pracowników. Popyt na towary i usługi niemal wszystkich sektorów i branż zmniejszy się, bo i rosyjska ludność będzie po prostu uboższa.
Michajłowa uważa, że wielu Rosjan już traci pracę lub nie może znaleźć nowej, ponieważ spada zapotrzebowanie na wszystkich wykwalifikowanych pracowników. Jej zdaniem szczególnie dotkliwie odczuwają to mieszkańcy rosyjskiej stolicy, ponieważ w Moskwie wiele osób pracuje w sektorze finansowym, usługowym, marketingu czy w reklamie. Burmistrz Siergiej Sobianin szacuje, że w samej tylko Moskwie aż ok. 200 tys. osób może stracić pracę z powodu wycofania się z Rosji zagranicznych firm.
ren/dw.com