Wpływowy amerykański aktywista klimatyczny, Michael Shellenberger przeprasza za obłęd klimatyczny, który czyni więcej złego niż dobrego. W książce „Apocalypse Never: Why Environmental Alarmism Hurts Us All” dowodzi, że nie grozi nam apokalipsa i człowiek nie ma aż takiego wpływu na zmiany klimatu. 

Amerykański pisarz, autor polityki ekologicznej, został okrzyknięty przez magazyn „Time” bohaterem ochrony środowiska.  

W 2017 r. podczas konferencji „New York Times’a” ogłosił, że będzie kandydował na gubernatora Kalifornii w 2018 r.  Michael Shellenberger jest autorem kilku książek.   

„Czuję się w obowiązku przeprosić za to, jak bardzo my, ekolodzy, wprowadziliśmy społeczeństwo w błąd” - napisał Shellenberger w jednym z artykułów. Shellenberger przyznał, że przed napisaniem książki chciał porozmawiać o zagrożeniach związanych z alarmizmem, ale wahał się to zrobić. „Nic nie robiłem, gdy moi koledzy ekolodzy straszyli społeczeństwo” – podkreślił. 

 Uznał, że nie może dłużej milczeć, zwłaszcza zważywszy na to, co głoszą politycy tacy jak kongresmenka Alexandra Ocasio-Cortez. Demokratka z Nowego Jorku straszyła w kongresie, że świat „skończy się za 12 lat, jeśli nie zajmiemy się zmianami klimatu”. Sondaż opinii publicznej pokazał, że połowa respondentów na świecie „sądzi, iż zmiany klimatu spowodują wyginięcie ludzkości”. 

 W artykule Shellenberger wyjaśnia, iż pewne „fakty są znane niewielu osobom”. Ponadto, w przeciwieństwie do tego, co mówią niektórzy naukowcy, lasy deszczowe Amazonii nie są „płucami świata”. Zmiany klimatu nie mają wpływu na klęski żywiołowe.  Shellenberger mówi, że obłęd klimatyczny ma charakter polityczny. „Gdy uświadomisz sobie, jak bardzo nas wprowadzono w błąd - często robiły to osoby o wyraźnie niesmacznych lub niezdrowych motywacjach - trudno nie czuć się oszukanym” - napisał.  

 „W imieniu ekologów na całym świecie - napisał - chciałbym oficjalnie przeprosić za strach związany z klimatem, który wywołaliśmy w ciągu ostatnich 30 lat. Następują zmiany klimatu. Jednak to nie koniec świata. To nie jest nawet nasz najpoważniejszy problem środowiskowy. 

,,Unikałem wypowiadania się przeciwko alarmizmowi klimatycznemu. Po części dlatego, że się wstydziłem. W końcu jestem tak samo winny alarmizmu jak każdy inny ekolog. Przez lata określałem zmiany klimatu jako „egzystencjalne” zagrożenie dla ludzkiej cywilizacji’’. 

 Ekolodzy zastraszali społeczeństwo, gdy „niszczono reputację i karierę wybitnego naukowca, dobrego człowieka i mojego przyjaciela, Rogera Pielke”. Ten ekolog, postępowiec i demokrata zeznawał w sprawie przepisów dotyczących emisji dwutlenku węgla. Pielke opowiedział się za używaniem paliw kopalnych, ponieważ jego badania dowodzą, iż klęski żywiołowe nie pogarszają się z powodu zmian klimatu. 
 
 Autor przeprosin dodał, że sprawy wymknęły się spod kontroli i obłęd klimatyczny jest groźny dla dzieci i wrażliwych ludzi, wpędzając je w depresję. To ich przerażenie sprawiło, że ekolog zdecydował się zabrać głos. „Wiedziałem, że nie wystarczy opublikowanie kilku artykułów.  

 Najważniejsze informacje w książce ekologa to to, że fabryki i nowoczesne rolnictwo są kluczem do wyzwolenia człowieka z nędzy i poprawy ochrony środowiska. Najważniejszą rzeczą dla ochrony środowiska jest produkcja większej ilości żywności, zwłaszcza mięsa na mniejszej powierzchni. Najważniejsze dla zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza i emisji dwutlenku węgla jest przejście z drewna na węgiel, z ropy naftowej na gaz naturalny i dalej na uran.   

 By w 100 proc. przejść na odnawialne źródła energii konieczne byłoby zwiększenie użytkowanej ziemi na produkcję energii z dzisiejszych 0,5 proc. do aż 50 proc. Powinniśmy chcieć, by ciepłownie i elektrownie miały większą a nie mniejszą moc. Wegetarianizm zmniejsza emisję o mniej niż 4 proc. danej osoby, Greenpeace nie uratował wielorybów. Wołowina „z wolnego wybiegu” wymagałaby 20 razy więcej ziemi i produkcji o 300 proc. więcej emisji 

 Dogmatyzm Greenpeace pogorszył sytuację lasów. Kolonialne podejście do ochrony goryli w Kongo wywołało gwałtowną reakcję, która doprowadziła do zabicia 250 słoni. Dlaczego wszyscy byliśmy tak wprowadzani w błąd? Autor pisze, że w ostatnich trzech rozdziałach swojej najnowszej książki ujawnia informacje o finansowych, politycznych i ideologicznych motywacjach organizacji ekologicznych, akceptujących setki milionów dolarów z udziałów w paliwach kopalnych. 

Ekolog podkreśla, że obecnie już nie chodzi o to, by faktycznie walczyć z ubóstwem, ale jego zdaniem, by uczynić biedę „trwałym stanem” (zrównoważona), powodując lęk, depresję i wrogość wobec współczesnej cywilizacji. 

Czy ze zdaniem ekologa i naukowca zgadzają się lewicowi politycy i aktywiści? Czy ich zdanie jest ważniejsze niż nauka?

rr, cnsnews.com,pch24.pl, fronda.pl