„Rosja ma wszystkie znamiona państwa Antychrysta” – pisał w 1982 roku ks. Franciszek Blachnicki. Jego słowa przytacza na łamach „Gościa Niedzielnego” prof. Aleksander Bańka zastanawiając się, czy w kontekście wojny na Ukrainie są one dziś wciąż aktualne.

Przywołując niewyobrażalne cierpienie, do którego doprowadziła decyzja Władimira Putina o ataku na Ukrainę, prof. Waldemar Bańka zauważa, iż wielu zastanawia się czy takie pokłady zła mógł uwolnić nawet najbardziej zdeprawowany człowiek, czy „może właśnie nadszedł czas Antychrysta”. Filozof przywołuje diagnozę ks. Franciszka Blachnickiego, który właśnie w kategoriach państwa Antychrysta opisywał sowiecką Rosję.

- „To, co rozpoczęło się w Rosji w 1917 roku, rozwinęło się w światową potęgę – mającą polityczną formę supermocarstwa, której symbolem jest Kreml – która występuje oficjalnie z programem nie tyle ateizmu co antyteizmu, ma wszystkie znamiona państwa Antychrysta. Wszystko, co charakteryzuje to mocarstwo i ten system, jest »anty« – stanowi radykalną antytezę tego, co przyniósł Chrystus i co charakteryzuje Jego królestwo. Materializm przeciwstawia się radykalnie wartościom ducha, nienawiść przeciwstawia się miłości, władza – postawie służby, kłamstwo – prawdzie, lęk – postawie pokoju i zaufania, totalitarna organizacja – organicznym prawom życia, manipulowanie zniewolonymi ludźmi – wartościom i godności życia osobowego, mordowanie milionów ludzi – poszanowaniu prawa do życia. Największy i najlepiej zorganizowany, konsekwentny w planowanym działaniu system antyteistyczny! Państwo Antychrysta, mistyczne ciało szatana!”

- pisał duchowny w „Liście z Fatimy” w 1982 roku.

Prof. Bańka podkreśla, że dziś mamy do czynienia z inną rzeczywistością niż ta opisywana przez ks. Blachnickiego. Rosja nie jest już programowo ateistyczna. Jej elity nie okupują się za żelazną kurtyną.

- „Tym jednak, co łączy diagnozę postawioną przez ks. Blachnickiego z obecnymi czasami, jest ta sama, a nawet może bardziej jeszcze rozwinięta metafizyka kłamstwa”

- przekonuje filozof.

Podkreśla, że Antychrystem nie jest „ten czy inny kremlowski watażka o imperialnych zapędach”. Ci od dziesięcioleci są zamieniani na kolejnych.

- „Antychryst to stan sumienia na tyle zdeprawowanego, że gotowego czynić największe podłości lub przymykać na nie oko, byle tylko wykarmić swe niepohamowane żądze. Antychryst to również stan umysłu – zarówno tego, który owładnięty paranoją wielkościowej narracji postanowił wcielić ją przemocą w życie, jak i tych, którzy od lat jej słuchali i z rozmysłem bagatelizowali, skupieni na własnych gazowych profitach”

- wskazuje autor.

Podkreśla, że Antychryst „już przyszedł i dobrze się rozgościł w sumieniach i umysłach ludzi współtworzących różne oblicza metafizyki kłamstwa”.

kak/gość.pl