Odcięcie przez Władimira Putina dostaw gazu na dużą skalę, sparaliżowałoby europejską gospodarkę i mimo, że równocześnie kosztowałoby ono Gazprom aż 200-230 mln dol. dziennie to Rosja byłaby w stanie przez wiele miesięcy pokrywać te straty z swoich, wynoszących 630 mld dol. rezerw zagranicznych, a także z ewentualnych zysków płynących z nowej sprzedaży do innych regionów, już po wyższych cenach  – uważa dr Frank Umbach dyrektor naukowy Europejskiego Centrum Bezpieczeństwa Energii i Zasobów (EUCERS) w King's College w Londynie.

Rosja jest największym dostawcą gazu na Stary Kontynent a nadmierna zależność Europy od rosyjskiego gazu stała się jedną z jej największych strategicznych słabości – ocenił dr Umbach a swym artykule opublikowanym przez Geopolitical Intelligence Services.

 „Jeśli Kreml zdecyduje się na inwazję na Ukrainę, co spowoduje sankcje ze strony UE i USA, w odwecie może odciąć dostawy gazu — potencjalnie w paraliżujących ilościach” – zauważył Umbach, a jego zdaniem import skroplonego gazu ziemnego (LNG) spoza Europy nie zrekompensowałby braku gazu z rosyjskich gazociągów.

„Przemysł europejski uległby poważnym zakłóceniom. Energia elektryczna byłaby racjonowana, co potencjalnie prowadziłoby do częstych przerw w dostawach prądu ze wszystkimi negatywnymi skutkami, jakie miałoby to dla infrastruktury krytycznej” – napisał dr Umbach.

Dyrektor naukowy EUCERS jest zdania, że Rosja jest w stanie przetrwać nawet bardzo ostre sankcje gospodarcze ze strony Zachodu „przez co najmniej rok, jeśli nie dłużej”. I równocześnie  zauważa, że dla odmiany „UE znalazłaby się w poważnych tarapatach, gdyby dostawy rosyjskiego gazu zostały odcięte - nawet tylko o 50 proc. - po kilku miesiącach”.

„Europa po prostu nie zdywersyfikowała wystarczająco swoich źródeł importu gazu i nie doceniła wartości bezpieczeństwa energetycznego” – diagnozuje dr Umbach i konstatuje: „Wszystko, co mogło pójść źle, poszło źle”.

 

ren/onet.pl, Geopolitical Intelligence Services