Cierpią wszyscy, wszyscy poddawani są nadzwyczajnym rygorom, walą się w gruzy wszystkie gospodarki […] Jedyną kwestią jest to, kto zachowa aktywa w obszarach, które będą z punktu widzenia odbudowy świata, miały charakter kluczowy […] Tu idzie gra o przetrwanie- prof. Grzegorz Górski, historyk, rektor Kolegium Jagiellońskiego w Toruniu, dla portalu Fronda.pl.
Na portalu Fronda.pl został opublikowany artykuł mówiący wprost, że weszliśmy w III Wojnę Światową na skutek rozprzestrzeniania się epidemii koronawirusa, co brzmi dosyć przerażająco. Ile jest w tym prawdy?
prof. Grzegorz Górski, historyk, amerykanista: Jest prawdą, że od kilku lat toczy się faktycznie wojna w cybeprzestrzeni. Chińczycy atakują serwery i bazy danych Amerykanów, Amerykanie atakują Chińczyków. W tej wojnie uczestniczą też na wielką skalę Rosjanie, ale i wiele innych państw. Tu mamy do czynienia ewidentnie z wojną światową. Na to nakłada się mająca w istocie podobny charakter wojna o tzw. 5G. To nic innego jak kolejne pole walki, na którym decyduje się to, kto uzyska przewagę strategiczną w dalszej konfrontacji. Mamy wojnę handlową USA z Chinami, w której zawarte zostało zawieszenie broni. Ale konflikt przecież nie wygasł.
To nie są jedyne teatry wojenne, nie można zapominać o konfliktach konwencjonalnych głównie w Azji (Bliski i Środkowy Wschód) oraz Afryce.
Czy mamy już wojnę bakteriologiczną, która jest kolejną odsłoną tej wojny? Chińczycy twierdzą, że korona wirus zainfekował im amerykański wywiad, Amerykanie i część Europejczyków twierdzi, że to Chińczycy zaatakowali wirusem. Czyli kolejne pole walki i to niestety nie tylko propagandowej.
Czy to już czas żeby nazwać to III wojną światową? Nie wiem. Kiedy Niemcy napadli na Polskę, nikt nie mówił że zaczęła się II wojna światowa. I wojna światowa do wybuchu II-iej, była po prostu Wielką Wojną. To nie jest kwestia nazwy. Pytaniem jest, czy mamy już globalny konflikt, którego stawką jest walka o supremację świecie. Co do tego nie ma już chyba nikt wątpliwości, a więc wypada się zgodzić z tezą zawartą we wspomnianym tekście.
Artykuł stawia tezę, że bezpośrednią przyczyną wybuchu pandemii w Wuhan mogły być wewnętrzne rozgrywki o władzę i chęć utrzymania pozycji przez obecnego prezydenta Xi Jinping. Jak to możliwe, że walka o władzę w Chinach sparaliżowała właściwie cały świat?
Nie mam wiedzy w takim stopniu, aby oceniać te informacje. Brzmią wiarygodnie, ale z pewnością nie jest łatwo je zweryfikować. A czy takie rozgrywki mogą powodować szersze skutki? Mam wrażenie, że cała niemal historia dowodzi właśnie dokładnie tego. Jedną z dróg do rozwiązywania problemów wewnętrznych było zawsze eskalowanie konfliktów zewnętrznych. Być może jest tak i w tym wypadku.
Pandemia rozlewa się obecnie w Europie. Włochy i Hiszpania nie radzą sobie z liczbą zarażonych- ofiary śmiertelne liczone są w tysiącach. Coraz więcej zachorowań i ofiar jest również w innych krajach Europy Zachodniej, jak Francja, Niemcy czy Szwajcaria. W jaki sposób pandemia koronawirusa wpłynie na Unię Europejską, poszczególne państwa i ich systemy gospodarcze?
W ciągu dwóch miesięcy, oglądamy spektakularny koniec projektu europejskiego w jego obecnej postaci. Dokonany został w końcu (choć jeszcze nie na w pełni określonych zasadach) Brexit. W konsekwencji nie było już (zanim zaczęła się pandemia) w sposób ewidentny przestrzeni na kompromis w sprawie budżetu. Teraz nie ma już mowy o szansie na jakikolwiek budżet, bowiem dźwiganie poszczególnych krajów z kryzysu, będzie odbywało się kosztem wpłat do wspólnej kasy. Wreszcie Unia okazała się całkowicie niezdolna do działania na granicy grecko - tureckiej i tylko epidemia zepchnęła ten problem na dalszy plan.
W tych warunkach koronawirus zadał Unii śmiertelny cios. Unia okazała się całkowicie niezdolna do jakiegokolwiek konstruktywnego wysiłku na rzecz sparaliżowanych państw członkowskich. Nie jest prawdą, że wynika to z braku kompetencji Unii do działania w tym obszarze. Od ponad 10 lat Unia w sposób nieuprawniony i wbrew traktatom wkraczała w obszary które jej nie zostały powierzone. Komisja Europejska i Trybunał brutalnie łamały traktaty, głównie w interesie Niemiec i Francji (vide np. nie wyciąganie żadnych konsekwencji wobec tych krajów za łamanie limitów zadłużenia wewnętrznego, co rujnowało możliwości rozwoju w strefie Euro). Próbowano na siłę sfederalilzować Unię i uczynić z niej narzędzie do realizacji interesów niemieckich w świecie.
I nagle te tłuste kocury, wypasione za pieniądze państw członkowskich, pochowały się w swoich brukselskich kwaterach i nie są w stanie ze strachu zaproponować nic, poza zawsze używanym w takich sytuacjach wytartym sloganem : „za mało Unii”. Mam wrażenie, że jak się sytuacja uspokoi, to Włosi czy Hiszpanie jako pierwsi pokażą im, co o tym sądzą.
Moim zdaniem Unia przetrwa jedynie wtedy, gdy wróci do swojego kształtu sprzed traktatu z Maastricht i stanie się po prostu wspólnota gospodarczą. Jeśli będzie chciała zachować federalistyczne ambicje, trwać jako ekspozycja niemieckich interesów i promotor ideologicznych aberracji, nie ma szans na przetrwanie.
W jaki sposób pandemia może wpłynąć na Stany Zjednoczone i pozostałe państwa obydwu Ameryk oraz na równowagę sił na świecie?
Trzeba byłoby być prorokiem, aby to przewidzieć w tej chwili. Pamiętać trzeba, że pierwszy raz w historii, przynajmniej tej którą znamy, mamy do czynienia ze zjawiskiem, które dotyka naprawdę całego świata. Ostatni raz to było tak chyba przy okazji potopu. Minęło sporo czasu zanim Noe dotarł do kawałka suchej ziemi. Dzisiaj, inaczej niż w okresie znanych nam najlepiej konfliktów i kryzysów w XX wieku, które miały charakter „światowy” nie mamy „kawałka suchego lądu”. Cierpią wszyscy, wszyscy poddawani są nadzwyczajnym rygorom, walą się w gruzy wszystkie gospodarki.
Jedyną kwestią jest to, kto zachowa aktywa w obszarach, które będą z punktu widzenia odbudowy świata, miały charakter kluczowy. Tu na pewno będą to ci, którzy są producentami żywności, bo może być tak, że za chwilę to będzie najważniejsze dobro na ziemi. Jest jeszcze parę podobnych kluczowych przestrzeni. Trzeba przeprowadzić analizę w tym zakresie i to da nam odpowiedź na Pańskie pytanie.
Jeśli jesteśmy w stanie wojny, to w jaki sposób będzie ta wojna przebiegać, jak długo może potrwać, i kto tę wojnę wygra?
Nie wiem kto tę konfrontację nie tyle wygra, ile raczej przetrwa. Tu idzie gra o przetrwanie. Sama kwestia koronawirusa w mojej ocenie będzie paraliżować Europę i tym samym Polskę przynajmniej do jesieni. W wariancie optymistycznym. Ale jako takie uporanie się z ekspansją pandemii, nie oznacza przecież że zostanie ona zatrzymana na całym świcie. A z tego wynika to, że będziemy stali w obliczu możliwego jej nawrotu i co gorsza, może w jakiejś zmutowanej, odporniejszej na przeciwdziałanie postaci.
Natomiast ile czasu zajmie podnoszenie się z kolan gospodarkom, to zupełnie inny problem. Skutki ekonomiczne tego kataklizmu będą w moim przekonaniu długotrwałe i lepiej nie żyć złudzeniami, że szybko wrócimy do Belle Epoque.
Jak bardzo ten kryzys dotnie Polskę i Polaków?
Polska ma szanse na relatywnie mniejsze konsekwencje tego co się dzieje. Rygorystyczne podejście do problemu epidemii od początku, ewidentnie ogranicza jej skutki dla Polaków. Ale nie żyjemy na wyspie ani nie da się zbudować żadnego szczelnego muru. Zapewne jeszcze pocierpimy z powodu niefrasobliwości Włochów, Niemców, Francuzów czy Holendrów.
A czy się odbijemy? Jesteśmy znaczącym w skali kontynentu producentem żywności i to jest w perspektywie nasz olbrzymi atut. Rozwijaliśmy się też w ostatnich latach głównie poprzez wzrost konsumpcji wewnętrznej, toteż w mniejszym stopniu ucierpimy na nieuniknionym zrujnowaniu handlu międzynarodowego. To są przynajmniej dwa poważne atuty, dające nadzieję.
Jeśli dodamy do tego to, iż są jeszcze pokolenia Polaków, które musiały stawiać czoła takim kataklizmom jak życie w realnym socjalizmie, to z pewnością nasi rodacy łatwiej dadzą sobie radę w trudnych dla wszystkich czasach. Jeszcze nie staliśmy się konsumpcyjna masą, niezdolną do racjonalnego myślenia i reagującą jedynie w kategoriach emocjonalnych i irracjonalnych. To wielka nadzieja dla Polski.
Dziękuję za rozmowę.