Ks. Isakowicz-Zaleski był w okresie PRL prześladowany przez komunistów. Wypowiedział się na temat tego, jak rozumie przebaczenie, którego swoim prześladowcom udzielił.

"Przebaczenie wcale nie oznacza zapomnienia. Jak powiedział kiedyś św. Jan Paweł II  „przebaczyć to nie znaczy zapomnieć”. Podkreślmy też, że istnieje w tym wszystkim taki niezmiernie ważny element, jak domaganie się sprawiedliwości, również w ocenie historycznej. Wszelkie zło czy zbrodnia nie nazwane po imieniu, nie ocenione i nie rozliczone przez społeczeństwo, przyczyniają się do manipulowania prawdą i może w przyszłości stanowić zachętę do popełnienia kolejnych zbrodni" - powiedział.

"Przebaczenie więc, podkreślmy to wyraźnie, nie wyklucza domagania się sprawiedliwości oraz możliwości dokonywania oceny" - podkreślił ks. Isakowicz-Zaleski.

Z całością tamtej rozmowy można zapoznać się TUTAJ.

Ks. Isakowicz-Zaleski stawał także w obronie ofiar wojny na Ukrainie, wprost wskazywał, kto w tej wojnie jest agresorem i krytykował niewłaściwe zachowanie w tym zakresie papieża Franciszka.

"To całkowicie utopijny pacyfizm" - mówił ks. Isakowicz-Zaleski o postawie Franciszka.

"Dzisiejszy świat funkcjonuje zupełnie inaczej. Dlatego należy powrócić do pojęcia „wojny sprawiedliwej”, w ramach której agresor jest jednoznacznie zdefiniowany. Państwo, które się broni, i które wydaje środki na obronę w czasie pokoju, jest państwem dbającym o swoich obywateli" - dodał.

Z całością tamtej rozmowy można zapoznać się TUTAJ.

"(...) gdyby Franciszek ograniczył swoją działalność właśnie do pomocy humanitarnej oraz duchowej dla tych ludzi, byłoby to właściwe, a i on sam byłby zupełnie inaczej odbierany. On jednak niestety dodaje do tego wszystkiego wątki polityczne. Podkreśla też swe związki z patriarchą moskiewskim Cyrylem. A teraz powiedział, że nie pojedzie do Kijowa, ale pojechałby za to do Moskwy - i to są już działania polityka. I jako polityk musi ponieść za tego typu słowa określone konsekwencje. Mówię tu tylko i wyłącznie o jego działaniach politycznych. Niestety bowiem ta warstwa polityczna przykryła teraz działania Franciszka jako Głowy Kościoła" - stwierdził w innej rozmowie ks. Isakowicz-Zaleski.

Z całością tamtej rozmowy można zapoznać się TUTAJ.

Śp. ks. Isakowicz-Zaleski stanowczo stanął także w obronie św. Jana Pawła II, kiedy próbowano w Polsce rozpętać całkowitą nagonkę na jego postać (jak się potem okazało, bazując na zupełnie niewiarygodnych, a niekiedy wprost fałszywych dokumentach).

"Mam świadomość, że dla komunistycznego aparatu represji, jakim była Służba Bezpieczeństwa celem numer jeden była właśnie osoba Jana Pawła II. Przecież do dzisiaj nie wyjaśniono, kto tak naprawdę stał za kulisami zamachu dokonanego na papieża w 1981 roku na Placu św. Piotra w Rzymie. Zachowały się natomiast trzy naprawdę ogromne zbiory dokumentów dotyczących kolejnych trzech pielgrzymek Jana Pawła II do Polski - z 1979, 1983 oraz 1987 roku" - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski.

W rozmowie z Portalem Fronda skrytykował także działania kard. Stanisława Dziwisza, który blokował publikację książki o zmaganiach księży z bezpieką.

"Przeżyłem natomiast niestety ogromne rozczarowanie, kiedy w 2006 roku przystąpiłem do pisania książki „Księża wobec bezpieki” a najbliższy współpracownik Jana Pawła II, kardynał Stanisław Dziwisz, starał się za wszelką cenę tę publikację zablokować. Do dzisiaj nie rozumiem dlaczego kard. Dziwisz był aż tak bardzo przeciwny temu, żeby historycy kościelni to wszystko opisali. To właśnie takie działanie i tego rodzaju zaniechania spowodowały, że dziś po upływie 16 lat te tykające bomby stopniowo wybuchają. Doszło tu do ewidentnego grzechu zaniechania" - powiedział.

Z całością tamtej rozmowy można zapoznać się TUTAJ.

Pomimo wsparcia udzielanego Ukrainie i uchodźcom ukraińskim, ks. Isakowicz-Zaleski był także niezłomnym orędownikiem pełnego rozliczenia kwestii zbrodni wołyńskiej. Stawał w tej kwestii stanowczo po stronie rodzin okrutnie pomordowanych Polaków. Podkreślał, że sprawcami mordu byli ukraińscy nacjonaliści i podjudzane przez nich chłopstwo.

"To hasło (jest za wcześnie na rozmowy o ekshumacji - red.) obowiązuje od ponad trzydziestu lat budowania relacji między wolną Polską i niepodległą Ukrainą. I cały czas słyszymy, że to jeszcze nie jest ten czas. To na miłość Boską, kiedy będzie wreszcie czas? Jeśli w ciągu trzydziestu lat nigdy nie było momentu na taką rozmowę, to znaczy, że nigdy go już nie będzie. Przed wojną nie, w czasie wojny nie – no to kto wierzy, że po wojnie ktoś będzie rozmawiał na ten temat? Zresztą, tu nie chodzi już o rozmowy, bo nie ma o czym rozmawiać. Chodzi o zniesienie zakazu i rozpoczęcie ekshumacji. To jest cel. Mówienie, że nie możemy teraz rozmawiać, ale będziemy za jakiś czas, jest kompletnie pozbawione sensu" - mówił ks. Isakowicz-Zaleski.

Skrytykował także w tym zakresie postawę polskiego Kościoła.

"Doświadczyłem tego w ub. roku na Skwerze Wołyńskim, w czasie uroczystości 11 lipca. Prezydent Duda mówił wtedy: „witamy serdecznie księży arcybiskupów i biskupów…”. Problem w tym, że ani jednego tam nie było. To więc pokazuje, że tutaj Episkopat głosuje nogami. Nie chce się w to zaangażować i moim zdaniem popełnia kolejny bardzo poważny błąd. Bo przede wszystkim zginęli wierni Kościoła rzymskokatolickiego. Zginęło bardzo wielu kapłanów" - powiedział.

Z całością tamtej rozmowy można zapoznać się TUTAJ.