Oligarchowie z jego otoczenia, jak choćby bracia Rotenberg, już zarobili krocie na tym projekcie, więc aż tak bardzo Kremlowi na tym nie zależy” – stwierdził szwedzki ekspert Anders Aslund. Uważa on, że rosyjski dyktator Władimir Putin liczy się z możliwością porażki projektu NS2.

„Rosja nie potrzebuje tej dodatkowej mocy przesyłowej. Wystarczy policzyć. W 2019 r. Gazprom dostarczył rekordową ilość gazu Europie - 165 miliardów metrów sześciennych. W 2020 r. było to już tylko 130 mld, w tym roku będzie to najpewniej 135 mld. Tymczasem przez terytorium Ukrainy można przesłać przynajmniej 120 mld, Polski - 33 mld, przez Turk Stream - 16 mld, a Nord Stream 1 - 55. Już teraz Rosja ma więc prawie dwa razy większą moc przesyłową, niż potrzebuje. Ceny gazu biją w Europie rekordy, bo z jednej strony niemal cały amerykański gaz skroplony kupuje Azja Południowo-Wschodnia, a z drugiej Putin celowo wstrzymuje dostawy” – powiedział w rozmowie z dodatkiem do Rzeczpospolitej – Plusem minusem, szwedzki ekonomista. 

Aslund analizując sankcje uniemożliwiające korzystanie z gazociągu NS2, a uchwalone przez amerykańską Izbę Reprezentantów, zauważa, że Izba ta: „Zrobiła to zresztą nie tyle z uwagi na Polskę czy kraje bałtyckie, ale Ukrainę, która jest w Waszyngtonie bardzo popularna jako front walki Zachodu z rosyjskim autorytaryzmem. Restrykcje zostały dopisane do dorocznego budżetu wojskowego. Taka formuła powoduje, że Joe Biden nie będzie mógł ich zawiesić, jak to zrobił z poprzednimi sankcjami”.

„Putin nie przewidział determinacji Kongresu. Teraz jednak wyciągnie z tego wnioski i będzie szukał innego sposobu szachowania Zachodu” – podsumowuje szwedzki analityk.

 

ren/rp.pl