Tomasz Poller: Chciałem porozmawiać z Panem na temat najnowszych wydarzeń w polskiej polityce. Jeśli jednak Pan pozwoli, poprosiłbym o komentarz do ostatniego, wydaje się, dość szokującego wydarzenia. Oto Facebook, zablokował poza granicami Polski film na temat hitlerowskiego obozu dla dzieci w Łodzi (kilka godzin później wycofano się z tej decyzji). Jako pretekst podano dość mętnie, że film stanowi kampanię społeczną o charakterze politycznym.
Krzysztof Wyszkowski: Myślę, że trzeba poczekać z poważniejszymi komentarzami na uściślenie tej informacji, która oczywiście sama w sobie jest szokująca. Czy chodzi tu o analizę jakiegoś pracownika czy algorytm, jakich mechanizm... Jeżeli chodzi tu o ocenę jakiegoś odpowiedzialnego cenzora, to rzeczywiście jest to niepokojące. Byłoby przykrą informacją, gdyby chodziło o zarzut o niewłaściwe naświetlenie problemu. Odnotowujemy różnice, gdy chodzi o podejście pomiędzy punktem widzenia żydowskim a polskim, więc może jest to tego typu kontrowersja.
Cenzura w internecie ze strony wielkich koncernów to zresztą problem szerszy i wzbudzający coraz większe zaniepokojenie.
Wkraczamy w nową erę być może. Mówi się teraz o zagrożeniu ze strony nowej administracji amerykańskiej, która podobno ma mieć plany jakiegoś sojuszu z Doliną Krzemową i narzucania światu jakiejś cenzury w zupełnie niespotykanej formie. Bo poprzednio jednak ta cenzura dokonywana przez poszczególnych cenzorów była, w stosunku do tego co ewentualnie nam grozi dzisiaj, taką jeszcze mniej groźną. Mniej groźnym sposobem kreowania i dostarczania przekazu opinii publicznej. Wszystko to wygląda groźnie, prognozy wyglądają bardzo niepokojąco, ale musimy poznać jakieś fakty.
Myślę, że najbliższe dni przyniosą tu jakieś wyjaśnienia. Zapytałbym o wydarzenia najnowsze w polityce polskiej. Sporo komentarzy wywołują przejścia posłów z Platformy, z Koalicji Obywatelskiej do ruchu Hołowni. Pojawia się tu kilka pytań. Czy Platforma jako formacja się kończy? Czy tonie?
Myślę, że Platforma się nie kończy, nie utonie, ponieważ jest to formacja związana jednak z dużą częścią opinii publicznej, wyrażająca najogólniej biorąc sprzeciw wobec Zjednoczonej Prawicy, którego dużą częścią jest osobista niechęć do lidera PiS, Jarosława Kaczyńskiego, a wcześniej jeszcze do śp.
Lecha Kaczyńskiego. Akurat ta niechęć ze strony dużej części społeczeństwa, może być, jak się okazuje, paliwem politycznym. Bo trudno mówić tu o programie politycznym, ale o emocjach politycznych które zastępują program. I to dość skutecznie. Od lat ze strony obserwatorów ale i wewnątrz Platformy dochodzą głosy krytyczne o braku jakiegoś programu. No i co? I okazuje się, że mimo wszystko to działa, poparcie dla Platformy sięga czasem 30 procent. Czyli można się utrzymywać na powierzchni życia politycznego przy użyciu samych czystych emocji. Oczywiście to może się osłabić. Teraz wzrost popularności projektu Hołowni osłabia, ale ten ruch 2050 ma swoje własne bardzo silne ograniczenia. Czasami jest to takie właśnie zniecierpliwienie tą bezprogramowością Platformy, no i jacyś ludzie deklarują wtedy, że przechodzą na stronę Hołowni. Ale pewnie jak popatrzą na tę bezprogramowość ruchu Hołowni, to może będą wracali z powrotem do Platformy. Przecież w gruncie rzeczy nie widać specjalnej różnicy między tymi środowiskami. Jeżeli w Platformie, w Koalicji Obywatelskiej mamy całą menażerię, tą gromadę jakichś bardzo dziwnych postaci, zaskakujących, gorszących, te wszystkie myszki agresorki, panią Lubnauer, nie mówiąc o jeszcze bardziej skrajnych postaciach, to okazuje się, że to wzrastanie ruchu Hołowni odbywa się z naboru postaci bardziej skrajnych. To wszystko robi wrażenie od Sasa do lasa. Pani Mucha robi może inne wrażenie jako przystojna kobieta, no ale dała się się poznać jako osoba intelektualnie mało sprawna. To jest osoba, która może ozdabia, jest nabytkiem dla Hołowni, w sensie liczbowym, bo stanowi 20 procent składu osobowego jego ruchu w parlamencie. Myślę, że opozycja jest w bardzo złej kondycji, a mimo to utrzymuje się na powierzchni, wykorzystując emocje czy wpływ dużej części mediów, które przez samą krytykę układu rządzącego budują obraz Platformy czy Hołowni jako rzekomej alternatywy utrzymują ją przy życiu. Być może, gdyby media kierowały się tylko ocenami merytorycznymi, opozycja by uświerkła, wsiąkłaby, utonęła. Siłą nieprawdy jest bardzo duża... Choćby historia z kosztami szczepionki. Szeroko była rozpowszechniana informacja, że Unia Europejska kupiła Polsce szczepionkę, w związku z tym powinniśmy być wdzięczni, a ci którzy krytykują działania Komisji Europejskiej, narażają zdrowie i życie Polaków, a więc powinniśmy się grzecznie podporządkować Komisji Europejskiej. To są jawne kłamstwa, no ale te jawne kłamstwa skutecznie polaryzują opinię publiczną. Tu oczywiście wchodzą w grę różnego rodzaju mechanizmy mentalnościowe, ale i komunikacyjne, bo potężne ośrodki medialne uprawiają te kłamstwa, te fakenewsy.
Mówi Pan o tych pokładach niechęci do rządzących. Jest sporo osób, które nienawidzą tego "strasznego Kaczora", więc to paliwo jest. Pytanie, czy układ III RP, czy też, PRL bis, jak niektórzy wolą to nazywać, nie będzie wolał zainwestować w inne siły niż Platforma, właśnie w Hołownię? Platforma traci w sondażach na rzecz Hołowni. Choć przecież tych prób rewolty było wiele, nie mówiąc już o KODzie, czy demonstracjach pani Lempart, zwanych Strajkami Kobiet.
Myślę, że akurat to jest nieskuteczne. Te działania pani Lempart są oceniane przez rozsądniejszych ludzi w Platformie jako dywersja właściwie. Elementy cywilizowane po tamtej stronie wręcz cierpią, obserwując te szaleństwa, tę niesłychaną wulgarność, barbarzyństwo po prostu tych pomysłów ani Lempart i "Wściekłych macic". Te blokady ulic czy skrzyżowań w centrum Warszawy czy innych miast, wspierane przez część prezydentów tych miast, pokazują poważnej części opinii publicznej, że opozycja i media typu TVN, Wyborcza, wspierające, stymulujące i propagujące ten styl zachowania, prowadzą do absurdu... To wszystko pokazuje że są bezprogramowi. Może nie tyle antycywilizacyjni, ale jest to wojna z kulturą. Mamy tu do czynienia z jakąś chorobliwością, z jakimś wirusem moralnym. To jest przeciwskuteczne, cały ten ruch wydaje się wzmacniać rządzących. A wracając do Hołowni, wydaje się, że jego popularność polega na takiej względnej nowości. Przecież w momencie, gdyby częściej zaczął się pokazywać, gdyby miał obowiązek odnoszenia się do wydarzeń, do ich oceny, to myślę, że ten urok by szybko prysł. To nie jest ty Reagana czy kogoś takiego i pod względem uroku osobistego on ustępuje Trzaskowskiemu. Jeśli Trzaskowski po pół roku okazał się człowiekiem nijakim, to przy nim Hołownia szybko stałby się nieznośny, męczący ze swoimi dziwacznymi manierami. Więc to jest taka oscylacja. Chcą na coś stawiać, już dzisiaj nie na Budkę, teraz na Hołownię, po Hołowni będą domagali się, żeby Schetyna wrócił, a najlepiej żeby Tusk wrócił. To jest takie przegarnianie piasku z kupki na kupkę, ale bez żadnego twórczego skutku. Wielu obserwatorów wskazuje, że Kaczyński pomimo tej całej kampanii przeciwko niemu, ma szczęście, że ma tak nijaką, nieudolną opozycję. Mówiąc językiem śp. trenera piłkarskiego pana Górskiego, gra się na tyle, na ile przeciwnik pozwala. Opozycja ma niewiele do ugrania. Działanie koalicji rządzacej od 2015 jest tak sprawne, że nie dopuszcza ona przeciwnika do gry, nie daje im pograć, sypie się gol za golem. Ta formacja jest tak sprawna, że uniemożliwia totalnym poważniejszy ruch. Mam sam wiele krytycznych uwag do rządu Morawieckiego, ale czy można było coś poważnego przeciw niemu wymyślić?