Wczoraj Sejm głosował nad kandydaturami do państwowej komisji mającej zbadać przypadki pedofilii. Odrzucona została kandydatura ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który jest w naszym kraju znany ze swojej bezkompromisowości jeśli chodzi o grzechy Kościoła. O to, dlaczego tak się stało, zapytaliśmy zarówno ks. Isakowicza-Zaleskiego, jak i posła Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusza Czartoryskiego, który zagłosował przeciwko wspomnianej kandydaturze. Poniżej prezentujemy zapis obu tych rozmów.

 

Tomasz Poller: Podczas wczorajszego głosowania w Sejmie nie został Ksiądz wybrany do państwowej komisji, która miała badać przypadki pedofilii. Co mogło być tego przyczyną?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Myślę, że to jest problem o wiele głębszy niż tylko moja osoba. Przez ponad rok nie udawało się wybrać członków tej komisji. Ostatnie głosowanie było wyznaczone na 19 czerwca, niestety pani marszałek Witek podjęła decyzję nie konsultując jej z nikim, żeby przenieść to głosowanie na lipiec i wszystko wskazuje, że chodziło o to, by to głosowanie odbyło się po wyborach prezydenckich. Po drugie, komisja miała być całkowicie apolityczna, natomiast na 7 członków wybrano aż 5 osób związanych bezpośrednio z PiS. Co do mojej kandydatury, to nie prosiłem się o to i nie zabiegałem. Wystąpił z taką propozycją klub Koalicji Polskiej czyli PSL i Kukiz, poparła Konfederacja. Uważałem że jeżeli jest taka możliwość, to trzeba po prostu spróbować dla dobra sprawy.

Czy PiS nie strzela sobie w stopę czymś takim?

Tak, zgadzam się, strzela, bo zaraz po wyborach prezydenckich okazuje się, że wbrew zapewnieniom prezesa Kaczyńskiego jak i innych posłów o tym, że oni chcą walczyć o wartości chrześcijańskie, przeciwstawiać się laickiej koncepcji, tak na prawdę decyduje partyjniactwo. Co mnie zaskoczyło, to przede wszystkim to, że większość posłów PIS głosowała razem z lewicą i Platformą Obywatelską. Znam wielu posłów z PiSu, którzy zwracali się do mnie w różnych sprawach, współpracowaliśmy przy różnych projektach zwłaszcza w sprawach osób niepełnosprawnych czy dotyczących pamięci o ludobójstwie na Kresach Wschodnich. Nie byłem dla nich anonimową postacią, a teraz te osoby pomimo wieloletniej współpracy głosują przeciwko mnie. Pytanie, czy ta komisja będzie miała odwagą zająć się trudnymi sprawami, dot. np. osób z hierarchii Kościoła Katolickiego czy polityków, w tym z obozu rządzącego?

Sugerował Ksiądz na swoim blogu, że doszło tutaj do jakiegoś układu władz kościelnych i PiS...

Ze swojej strony powiadomiłem władze kościelne, że mam propozycję członkostwa w komisji. Nie było na mój list żadnej odpowiedzi. Niektóre osoby z władz kościelnych sugerowały, żebym się wycofał, nie przedstawiano jednak argumentacji i nie chciano dać mi tego na piśmie, więc się nie wycofałem. Nieoficjalnie wiem, że władze PiS konsultowały to z Episkopatem i doszło do sytuacji, którą nazwałbym sojuszem ołtarza z tronem. Otrzymałem sygnały, że Episkopat nie chce, by komisja państwowa zajmowała się sprawami kościelnymi. A ja jestem w tym wypadku niewygodną osobą, bo znam to środowisko kościelne, dostaje wiele listów od księży i osób świeckich więc mógłbym się zająć tymi sprawami. Choć przecież nie tylko spraw kościelnych prace tej komisji mają dotyczyć.

 

O sprawę głosowania nad kandydaturami zapytaliśmy także parlamentarzystę PiS Arkadiusza Czartoryskiego:

 

Tomasz Poller: Chciałem zapytać o wczorajsze głosowanie ws kandydatury ks. Isakowicza-Zaleskiego do komisji mającej zająć się badaniem problemów pedofilii. Dlaczego głosował Pan przeciw tej kandydaturze?

Arkadiusz Czartoryski, poseł PiS: Uznałem, że Konfederacja najzwyczajniej w świecie chce wciągnąć osobę duchowną do gremium, które jest wybierane przez polityków. Wolałbym żeby takimi sprawami zajęli się świeccy. Jako konserwatysta z krwi i kości wolałbym mieć stanowisko Episkopatu w tej kwestii i skierowanie osoby. Dobrą tradycją przyjętą w Polsce od czasów podpisania konkordatu jest uzgadnianie takich spraw z sekretariatem Episkopatu a przynajmniej z biskupem miejsca. Nie musi też być aż osoby duchownej, aby zająć się przypadkami pedofilii w Kościele.

Zwrócę uwagę, że idea członkostwa ks. Zaleskiego w komisji nie była pomysłem Konfederacji, ale koalicji Kukiza i PSL.

Miałem wrażenie, że właśnie Konfederacja bardzo wczoraj silnie tę sprawę nagłaśniała, były okrzyki z ich strony, a potem publikacje. Na to samo wychodzi.

Czy nie uważa Pan, że PiS trochę strzela sobie w stopę pod względem wizerunkowym?

Pytanie, co by się działo gdybyśmy wciągnęli osobę duchowną do sytuacji dosyć dwuznacznych. Wiem, że jest wiele zaniedbań po stronie Kościoła Katolickiego. Jako osoba należąca do Kościoła nad tym ubolewam, ale nie mogę pomijać praktyk wypracowanych od lat. Uznałem, że mamy do czynienia z wykorzystywaniem całej sprawy do rozgrywek politycznych. Gdy usłyszałem te okrzyki ze strony Konfederacji, pomyślałem że ta sytuacja jest niefajna...

Może jednak pojawić się zarzut, że oto "PiS dogadał się Episkopatem"...

Właśnie się nie dogadał. Nie było żadnego stanowiska w tej sprawie.

Ksiądz Zaleski sugeruje jednak, że były tu jakieś nieformalne układy.

Wiedzy na ten temat żadnej nie mam. Podjąłem decyzję w zgodzie z własnym sumieniem.