„Odebraliście mi możliwość bycia rodzicem dla mojego dziecka. Zasialiście ziarna” – powiedziała matka na spotkaniu rady szkolnej w Kalifornii nauczycielom, którzy przekonali jej 12-letnią córkę, że nie jest dziewczynką, ale transpłciowym chłopcem. Jak zauważyła: „Moje dziecko niemal straciło życie. Nie powiedzieli mi, że moja córka ma skłonności samobójcze. (...) Czy mają stopień naukowy z psychiatrii, o którym nie wiem? Gdyż nie wynajęłam ich, by szukali dziur w mózgu mojego dziecka”.

„Waszą pracą było kształcić moje dziecko w matematyce, naukach ścisłych, angielskim itp. – wołała wzburzona Jessica Konen, matka dziewczynki. – Róbcie swoją pracę i pozwólcie mi robić moją”. Zgromadzeni na sali pozostali rodzice uczniów zareagowali przy tych słowach oklaskami.

Według doniesień mediów dwie nauczycielki ze szkoły Buena Vista Middle School – Kelly Baraki i Lori Caldeira – nakłoniły 12-letnią dziewczynkę do wiary, że jest w rzeczywistości transpłciowym chłopcem, a następnie „z pomocą administracji zmieniły imię dziewczynki i zaimki”. „Jesteście winne! – powiedziała Jessica Konen wymieniając z nazwiska obie nauczycielki. – Zmieniłyście jej [dziecka] osobistą dokumentację, jej płeć, jej imię, jej e-mail”.

Kilka dni po burzliwym spotkaniu z nauczycielami w domu państwa Konen pojawiła się policja, wyjaśniając, że złożono skargę do Child Protective Services (Służby Ochrony Dzieci). Policjanci pytali dzieci państwa Konen, czy chciałyby zostać przeniesione z domu w inne miejsce. Sprawę umorzono, ale matka dziewczynki bała się po tym incydencie, że mogą jej odebrać dzieci.

Ojciec dziewczynki stwierdził, że nauczycielki „stosowały taktykę drapieżnika promując polityczny aktywizm” na terenie szkoły. „Wybierają dzieci. Szukają dzieci, które są niedopasowane – kontynuował ojciec – są odmienne lub potrzebują uwagi (...) i wykorzystują je”.

Uwagi ojca zdają się potwierdzać doniesienia mediów, według których nauczycielki sprawdzały w sieci aktywność uczniów na podstawie wyszukiwanych haseł, a także obserwowały ich zachowanie w klasie, by ustalić ich zainteresowania i wybierać dzieci, które mogłyby osobiście zaprosić do klubów LGBTQ. Nauczycielki same miały się do tego przyznać jeszcze w październiku na spotkaniu Stowarzyszenia Nauczycieli Kalifornii. Jak stwierdziła Baraki, dzieci „potrzebują odrobinę zaproszenia”. Caldeira przyznała, że ukrywały przynależność dzieci do grup LGBT, by uniknąć dociekań ze strony rodziców.

 

jjf/LifeSiteNews.com