W roku 2018 zabito w Polsce 1081 dzieci w tzw. legalnych aborcjach. To o 24 więcej niż rok wcześniej. U 1055 zgładzonych dzieci podejrzewano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie.
Tylko w pozostałych 25 przypadkach aborcja została przeprowadzona z powodu zagrożenia dla życia lub zdrowia kobiety. 1 przypadek dotyczył ciąży będącej skutkiem czynu zabronionego.
Ta statystyka pokazuje bardzo jasno, że feministki kłamią mówiąc o rzekomym ataku na prawo do zdrowia kobiet. Bardzo niewielka część aborcji jest przeprowadzana ze względu na matkę - to zaledwie 2,5 procent wszystkich.
Dokładnie 97,5 proc. dzieci zabijanych jest, bo podejrzewa się u nich chorobę.
Co istotne, chodzi o podejrzenie, a nie pewność stwierdzenia.
375 dzieci zginęło, bo podejrzewano u nich zespół Downa. Podejrzenie zespołów Pataua lub Edwardsa stało się przyczyną 142 aborcji.
Podejrzenie zespołu Turnera doprowadziło do 22 zabójstw, a zespoły genetyczne z obrzękiem dziecka - do 21. Ponadto 209 dzieci zabito ze względu na podejrzenie występowania wad mnogich.
W ubiegłym tygodniu polski Sejm zajmował się inicjatywą ustawodawczą "Zatrzymaj aborcję", która przewiduje zakaz zabijania chorych dzieci nienarodzonych.
bsw/kai, fronda.pl