Przewodniczący Episkopatu przyznał, że „synodalność, którą zastosowaliśmy już dwa lata temu pokazała, że istnieje już metoda, za pomocą której można postępować w synodalności, ale która również może być zastosowana w kwestiach wojen, konfliktów światowych, tego wszystkiego, czego rzadko można uniknąć w sposób pokojowy”.

Przewodniczący KEP zaznaczył, że było to „piękne doświadczenie, iż rozmawiając z innymi wyznaniami chrześcijańskimi i z osobami niewierzącymi można iść do przodu, nie z agresją i bez negatywnych emocji, ale postępować naprzód rozmawiając o tym, co dobrego może wyniknąć z tego procesu, który podjęliśmy”.

Abp Gądecki przyznał, że uczestniczy już w piątym Synodzie. „Odkryłem tutaj, że rozmowy były całkiem pokojowe. Nie szukano różnic i punktów ataku, ale metoda wprowadzona na Synodzie w sposób pokojowy doprowadziła do doświadczenia, które może być użyteczne dla świata, nie tylko dla Kościoła i cywilizowanych kultur, ale również w innych wydarzeniach”.

„Kiedy wchodzimy w dyskusję ekumeniczną, aby wszyscy byli jedno, proces synodalny wykazuje tendencję w kierunku jedności wszystkich, w poszanowaniu różnic wyznań, różnic duchowości i kultur. Jakiś krok naprzód poczyniliśmy na tym Synodzie” – podkreślił przewodniczący KEP.

Abp Gądecki zauważył, że przez następne 11 miesięcy będziemy się przygotowywać do drugiej fazy rzymskiej Synodu o synodalności. „Definicje zawarte w przejściowym dokumencie, który zostanie opublikowany na zakończenie pierwszej fazy, nie są definitywne” – dodał.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, przewodniczący KEP zwrócił uwagę, że przez wieki istnienia Kościoła rola misyjna spoczywała na misjonarzach, czyli na osobach życia konsekrowanego lub osobach oddanych życiu misyjnemu. „Po Soborze Watykańskim II nastąpiła zmiana: każdy ochrzczony powinien uważać się za misjonarza. To nie jest tylko posługa małej grupy entuzjastów, ale posługa, która spoczywa na wszystkich ochrzczonych. Nie wszyscy są tego świadomi, tak jak był tego świadomy Carlo Acutis” – podkreślił.

Odnosząc się jeszcze do metody obecnego Synodu, abp Gądecki przyznał, że polega ona również na tym, „że mamy zbieżności i rozbieżności, nie ukrywamy trudności. Nie byłoby sensu trwać razem przez miesiąc ukrywając trudności, które istnieją w różnych przypadkach i które muszą mieć adekwatną odpowiedź”.

„Częściowo trudność polega na tym, że jedną sprawą jest praktyka duszpasterska, a drugą – doktryna. W przypadku doktryny Kościół nie może się różnić, nie może być różnych punktów widzenia w różnych częściach świata, na różnych kontynentach. Doktryna katolicka musi być taka sama dla wszystkich” – zaznaczył przewodniczący Episkopatu. „Natomiast kultury, języki, świat, w którym żyjemy, niosą ze sobą różne wyrazy duszpasterskie, które nie mogą być przenoszone z jednego kraju do drugiego, bowiem wypływają z różnego kontekstu historycznego” – ocenił.

Przewodniczący KEP zauważył, że te różnice normalnie mogą wynikać ze sposobu działania duszpasterskiego Kościoła, ale „nie mogą być zaakceptowane jako różnice w doktrynie chrześcijańskiej, w Magisterium, w tym wszystkim, co wypływa z Pisma Świętego, z Magisterium, z Tradycji”. Nawiązując do św. Wincentego z Lerynu, stwierdził, że „w rzeczach istotnych nie istnieje rozwój doktryny chrześcijańskiej, ale w sprawach mniej istotnych mogą być zmiany, jeśli są one prawdziwym rozwojem”.