Na początku wojny flota rosyjska szybko zdominowała północno-zachodnią częścią Morza Czarnego, ale ta kontrola była krótkotrwała. W kwietniu 2022 roku Ukraina zaatakowała i zniszczyła krążownik rakietowy „Moskwa”, który był flagowym okrętem rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Następnie, w lipcu tego samego roku, wyzwoliła Wyspę Węży, którą Rosja okupowała na początku wojny. Obydwa wydarzenia podważyły prestiż i morale Rosji, ale co ważniejsze, pozbawiły ją kontroli nad Morzem Czarnym – przypomina autor artykułu.

W lipcu 2023 roku Ukraina ponownie skutecznie zaatakowała rosyjskie bazy na Morzu Czarnym i Krymie, w tym okręty wojenne, systemy obrony powietrznej i most Kerczeński łączący okupowany Krym z Rosją kontynentalną – czytamy w artykule.

Niedawno, 13 września, atak na stocznię w Sewastopolu poważnie uszkodził okręt podwodny klasy Kilo [projektu 636.3 „B-237 Rostow-na-Donu”] i ograniczył zdolność Rosji do naprawy okrętów. Nastąpiło to po niedawnym powrocie przez Kijów nad strategicznie zlokalizowanymi nad platformami wiertniczymi gazu i ropy, zwane „wieżami Bojki”. Szybkie tempo tych ostatnich [ukraińskich] sukcesów na morzu, kontrastujące z powolnym postępem na lądzie, stwarza strategiczne możliwości na Morzu Czarnym i – w dłuższej perspektywie – na lądzie.

W wyniku niedawnych ataków na okręty wojenne i krymskie systemy obrony powietrznej Ukraina zwiększa strategiczną presję na Rosję, której zdolność do działania na Morzu Czarnym uległa dalszemu ograniczeniu. Otwarcie nowego frontu na Krymie prawdopodobnie zmusiłoby Moskwę do wycofania swoich sił z linii frontu na lądzie, co mogłoby stworzyć możliwości taktyczne dla Ukrainy w trwającej kontrofensywie – pisze Тhe Сonversation.

Jagiellonia.org