Według szwajcarskiego biskupa prawdziwym kryterium natomiast powinno być to, czy papiestwo jest sprawowane zgodnie z wolą Chrystusa i „prawdą Ewangelii w jej obecnej formie, czy pozostaje darem Chrystusa (czyli Bożym prawem) i czy jego rozwój i dogmatyzacja dokonały się czy też nie z biegiem czasu w Duchu Świętym”. Bowiem jako katolicy wierzymy w kierownictwo Ducha Świętego, jeśli chodzi o trwanie Kościoła w prawdzie i stąd w jego nieomylność.
Biskup podkreśla także „nieomylną dogmatyzację urzędu Piotrowego”, którego znaczenia nie można sprowadzić do „rezultatu negocjacji szukających najwyższego lub najniższego wspólnego mianownika”. Czynnikiem decydującym powinna być tutaj „prawda lub wola Boga, a nie konsensus z braćmi odłączonymi”. W innym przypadku może dojść do podważenia tego, „czy papiestwo w Kościele rzymskokatolickim rozwijało się w sposób autentyczny i pod kierownictwem Ducha Świętego”. Powstaje wówczas pytanie, czy nie mamy do czynienia z „aberracją” i „odejściem od pierwotnej formy urzędu Piotrowego ustanowionego i pierwotnie zamierzonego przez Chrystusa?”
A tym samym należałoby też pytać: „Gdzie jest (istnieje) jeden, prawdziwy i widzialny Kościół Chrystusa?”. Jako katolicy wierzymy, że jest nim Kościół rzymskokatolicki. „Według nas nawet po Vaticanum II nie ma i nie będzie innego”. Inne kościoły są od nas oddzielone, gdyż się z tym nie zgadzają – stwierdza bp Eleganti. I nie ma w związku z tym, jeśli postrzega się rozwój Kościoła katolickiego jako kontinuum, powrotu do jakichś „rzekomo prostszych wstępnych etapów”.
Według szwajcarskiego biskupa na pytanie o jeden, prawdziwy i widzialny Kościół Chrystusa „Sobór Watykański II odpowiedział (...) swoim problematycznym subsitit in [trwa w], co wymaga wyjaśnienia. Choć ojcowie soborowi wciąż byli przekonani, że Kościół rzymskokatolicki jest widzialną pełną formą Kościoła Chrystusa (existit), semantycznie rozcieńczyli (subsistit) to nieodwołalne twierdzenie, aby wydać się bardziej inkluzywnym i mniej wykluczającym, aby uniknąć ranienia uczuć i uznać i podkreślić ważne elementy prawdy i sakramentalnych struktur chrześcijan od niego odłączonych”.
Zdaniem biskupa ten rozwój Kościoła i posługi Piotrowej „ma ponownie być poddany pod wątpliwość”. Wskazuje się kierunek synodalny i biblijno-ewangeliczny oraz proponuje oddzielnie „tego, co ludzkie w tej złożonej rzeczywistości (...) od tego co boskie”. A „to jest eklezjologicznie wątpliwe” i oznaczałoby „relatywizację tych kluczowych dogmatycznych stwierdzeń ekumenicznego soboru łacińskiego Zachodu jako jednej z ich kulturowych osobliwości”.
Jak zauważa bp Eleganti papież stałby się tu jedynie „moderatorem i liderem synodu, niczym więcej, w najlepszym przypadku wiarygodnym świadkiem, któremu oczywiście można się przeciwstawić”. A decydowałaby wola większości. Biskup wskazuje, że przykład anglikanizmu pokazuje, jak błędna jest to ścieżka. Uważa też, że przywrócenie tytułu „patriarcha Zachodu” jest błędem i „krokiem wstecz oraz budzącym wątpliwość samoanulowaniem” po tym, jak Benedykt XVI się go pozbył. Urząd Piotrowy zawsze był „kością niezgody” z powodów teologicznych i fundamentalnych, a nie tylko postaw poszczególnych papieży.
„Twierdzić teraz, że papiestwo jest z mocy boskiego i ludzkiego prawa – pisze bp Eleganti – by móc relatywizować jego jurysdykcyjne sprawowanie w sposób historyczny i krytyczny poprzez ostatni dodatek, oznacza dla mnie nie wierzyć w Kościół jako boską instytucję”. Przywołując Credo, bp Eleganti stwierdza, że Apostolski Kościół „jest wyraźnie rzymski w materii urzędu Piotrowego i tworzy iunctim (jedność) w symbolum z Duchem Świętym. Zgodnie z rzymskokatolickim rozumieniem rozwoju dogmatu kwestionowanie tego oznacza kwestionowania nieomylności Kościoła Chrystusa w ogóle, a papieża w szczególności (z zastrzeżeniem spełnienia pewnych warunków)”.
Bp Eleganti uważa, że „w ten dyskursywno-synodalny sposób nie można stworzyć żadnego kościoła z oddzielonymi chrześcijanami”. Choć można mówić o „ponownym zjednoczeniu”, ale jego warunkiem jest, by odbyło się ono „w prawdzie, a nie jako forma honorowego prymatu biskupa Rzymu” z chrześcijanami, z którymi nie ma „konsensusu w zasadniczych, eklezjologicznych i dogmatycznych kwestiach”. Stąd uważa on nowy dokument Papieskiej Rady Jedności o rozumieniu papiestwa za „miraż sui generis, który prowadzi do chaosu lub zatwierdza to, co już istnieje”.
Zdaniem szwajcarskiego biskupa „różnica zdań w chrześcijaństwie w kwestiach takich, jak urząd Piotrowy i inne, pozostanie niestety realnością”. Nowy dokument to „słaba próba spójności, ale żadnej jedności w niepodzielną prawdę, która stosuje się do wszystkich”. Dla nas „prawda jest wyraźnie rzymskokatolicka”.