Rosyjscy przedsiębiorcy cierpią nie tylko z powodu zachodnich sankcji, ale również z powodu działań rosyjskich władz, które przestawiają gospodarkę na wojenną. W czasie Krasnojarskiego Forum Ekonomicznego prawdopodobnie pierwszy raz od wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie rosyjscy oligarchowie publicznie wyrazili sprzeciw wobec polityki Kremla ostrzegając, że kończą się zasoby, a biznes potrzebuje wolności, zagranicznych inwestorów i zmniejszenia roli państwa w gospodarce.

- „Nie macie wyboru. W przyszłym roku nie będzie pieniędzy. Będziemy potrzebowali zagranicznych inwestorów. A oni będą się kierować tylko jednym; jak zarabiają rosyjscy inwestorzy, jakie mają warunki. Jeśli ich nie stworzymy, jeśli nie zapewnimy atrakcyjności naszego rynku, to nadal będziemy tylko marzyć”

- mówił związany z Kremlem oligarcha Oleg Deripaska.

Albuminowy potentat podkreślił, że rosyjski biznes musi wejść na nowe rynki przyjaznych Rosji krajów.

- „Nie jest to łatwe. Zasady gry się zmieniły. Jeśli zasady WTO nie działają dla rosyjskich przedsiębiorców, trzeba przejść do umów dwustronnych. Będą problemy z płatnościami, presja sankcji będzie poważna”

- podkreślił.

Stwierdził też, że rosyjska gospodarka powinna zostać odciążona poprzez zmniejszenie o połowę liczby urzędników i funkcjonariuszy organów ścigania.

- „Za dużo jest tego aparatu państwowego i kapitalizmu państwowego. Potrzebujemy więcej wolności”

- przekonywał.