Obóz władzy na końcówce kampanii ponownie próbuje uderzyć w obywatelskiego kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego za pomocą jego znajomości z „Wielkim Bu” i „Olo”. Na te znajomości wskazali w czasie dzisiejszej konferencji prasowej prezesa PiS dziennikarze, pytając Jarosława Kaczyńskiego, czy wiedział o nich przed udzieleniem poparcia Karolowi Nawrockiemu.

- „Każdy, kto nie żył w jakimś zamkniętym kręgu społecznym, tych uprzywilejowanych w PRL-u, miał różne kontakty, nawet jeżeli mieszkał na skądinąd niby elitarnym Żoliborzu jak ja”

- stwierdził polityk.

Dodał, że czynienie Karolowi Nawrockiemu zarzutów z jego znajomości sprzed lat „jest śmiechu warte” i „po prostu tylko ośmiesza tych, którzy tego rodzaju metody stosują”.

- „To przypomina te wszystkie akcje, które były prowadzone przeciwko obecnemu panu prezydentowi, gdzie zarzuty czyniono mu z tego, że dorabia w jakiejś uczelni. Później okazało się, że dorabia jeszcze w drugiej (…), i że to jest jakaś straszna zbrodnia. To bzdury po prostu”

- przypomniał.

Mówiąc natomiast o prezesie IPN, Jarosław Kaczyński zapewnił, że „to jest bardzo uczciwy człowiek, dobry Polak, dobry patriota i rzeczywiście, jak o nim pisze profesor Dudek, człowiek zdecydowany, konsekwentny, odważny, a takiego potrzebujemy prezydenta, a nie jakąś galaretę, która tam się wychowała wśród uprzywilejowanych z czasu PRL-u”.