Jak podkreśla autor, mimo pozorów prowadzonych rozmów pokojowych, Rosja intensyfikuje ataki na ukraińskie miasta. "W czwartek w nocnym ataku na Kijów zginęło 12 osób. Rosjanie użyli 215 różnych rakiet balistycznych, pocisków manewrujących i dronów" – relacjonuje Kacewicz. I nie są to pojedyncze przypadki: w ostatnich tygodniach odnotowano setki ataków na obiekty cywilne, a "tylko między 8 a 15 kwietnia Rosjanie użyli około 500 dronów uderzeniowych".
Putin — zamiast szukać realnego pokoju — chce zdestabilizować Ukrainę od środka. "Te ataki mają budować i napędzać kulę ukraińskiego rozczarowania. By ułatwić Putinowi nową fazę operacji podprządkowania Ukrainy" – analizuje dziennikarz. Celem Kremla jest wywołanie szoku i przerażenia wśród cywilów, aby obudzić pytania: czy było warto, za co ginęliśmy?
Kacewicz zwraca uwagę, że towarzyszy temu polityczna gra Donalda Trumpa. "Trump opowiada, że warunki są dobre dla Ukrainy i zapewnia, że Władimir Putin chce porozumienia pokojowego", podczas gdy realia na froncie pokazują zupełnie coś innego – "Rosja chce pokoju na swoich warunkach – za cenę uznania okupacji Krymu i części Donbasu".
Według autora, ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski jest pod potężną presją. Gdyby zgodził się na warunki kapitulacyjne, spotkałby się z gigantyczną falą rozczarowania społecznego, a Putin mógłby osiągnąć swoje cele bez dalszych walk.
Kacewicz podsumowuje dramatycznie: "Jeżeli Ukraina nie zgodzi się na zabójczy kompromis, Putin będzie walczył dalej. Będzie też dalej atakował ukraińskie miasta, bo strach i przerażenie wśród Ukraińców zawsze się mu przydadzą".