Ewangelia według św. Mateusza kończy się słowami Jezusa, że będzie z nami aż do końca świata; Ewangelia według św. Jana – rozmową o dalszych losach umiłowanego ucznia. Można powiedzieć, że akcja w pewnym sensie urywa się. Z ewangelistów jedynie Marek i Łukasz podają informację o tym, że Jezus wstąpił do Nieba, opisują jednak to wydarzenie bardzo zwięźle. W Ewangelii Marka jest zaledwie krótka i sucha informacja: „Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do Nieba i zasiadł po prawicy Boga” (Mk 16, 19). Łukasz Ewangelista umieszcza opis wniebowstąpienia w zakończeniu swojej ewangelii oraz rozpoczynając dzieło, będące jej dalszym ciągiem: Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do Nieba (Łk 24, 50-51); Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do Nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w Niebo? Ten Jezus, wzięty od was do Nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do Nieba” (Dz 1, 9-11). Łukasz używa trzech wyrażeń, pisząc o wniebowstąpieniu: anelēmfthē – „wzięty do Nieba” (Dz 1, 2.11), epērthē – „uniósł się w górę”(Dz 1, 9), anefereto – „wzniósł się do Nieba” (Łk 24,51). Opisy te sugerują przemieszczanie się ku górze. Co więcej, jest mowa o tym, że uczniowie patrzyli za Jezusem, oddalającym się ku Niebu, czyli śledzili Go wzrokiem, aż zniknął zakryty obłokiem (por. Dz 1, 10).
„Odlot” Jezusa
Uta Ranke-Heinemann (niemiecka profesor teologii) w prześmiewczy sposób (jak to ona) charakteryzuje okoliczności Jezusowego „odlotu” do Nieba: Nie wiemy, jak szybko Jezus leciał i czy Jego podróż uległa przyspieszeniu. Ale nawet jeśli podróż dokonała się z prędkością światła, najbliższe Niebo oddalone jest przynajmniej o kilka miliardów lat świetlnych; w każdym razie uzasadnione jest to, co katolicki nowotestamentowiec Gerhard Lohfink (…) wyraził, tytułując żartobliwie jeden z rozdziałów: „On ciągle jeszcze leci”. Z relacji Łukasza można wywnioskować, że ostatni posiłek, jaki Jezus spożył przed swym odlotem do Nieba, odbył się na wolnym powietrzu. Nie dlatego, że Jezus nie potrafiłby się wznieść ku Niebu z pokoju poprzez sufit i dach, ale dlatego, że wówczas śledzenie Jego wznoszenia się przez uczniów byłoby przecież utrudnione (Uta Ranke-Heinemann, Nie i Amen, tł. Karol Toeplitz, Gdynia 1994). No tak… Żarty żartami, ale fakt wniebowstąpienia faktycznie stwarza pewien kłopot ludziom współczesnym. Czy faktycznie Jezus zaczął się wznosić do góry, niczym startujący do lotu Superman?
Czy Niebo jest w górze?
Oczywiście teksty biblijne mówią o wniebowstąpieniu zgodnie z wyobrażeniami ludzi starożytnych o budowie wszechświata i zgodnie z ówczesną wiedzą o człowieku jako jedności duszy i ciała. Starożytni lokalizowali siedzibę Boga wysoko ponad firmamentem, bo takie było spontaniczne skojarzenie. Wiele tekstów biblijnych wskazuje, że „miejsce” pobytu i egzystencji istot duchowych (Boga oraz aniołów różnych rang) lokalizowano właśnie w górze. W Rdz 28, 10-22 jest napisane, że Jakub podczas snu zobaczył ustawioną na ziemi drabinę sięgającą Nieba, po której wstępowali i zstępowali aniołowie, na szczycie zaś stał sam Bóg. Dlatego podczas chrztu Jezusa rozwarło się Niebo i dał się słyszeć głos Boga. Oczywiste jest dla nas obecnie, że to co określamy niebem nad naszymi głowami, nie jest tym samym Niebem, które przygotował dla nas Bóg, ale do dziś, chcąc porozmawiać z Bogiem w modlitwie, symbolicznie zwracamy nasze twarze ku górze, co ma rzecz jasna wymiar symboliczny. We współczesnej teologii podkreśla się, że Niebo to nie jest jakaś wydzielona przestrzeń, istniejąca ponad chmurami, poza systemem Drogi Mlecznej czy też ogólnie poza naszym światem. Nie istnieje jako część kosmosu w jakiejś oddalonej o miliony lat świetlnych galaktyce. Niebo jest stanem, a nie miejscem. Gdy Pismo Święte używa wyobrażeń przestrzennych, mówiąc, że Bóg jest „w górze” oraz „w Niebie”, wyraża w ten sposób Jego odmienność i wzniosłość. Niebo jest tam, gdzie jest Bóg, gdzie się Go bezpośrednio „ogląda” (Mt 5, 8), gdzie się Go spotyka i jest się Mu bliskim. Jako ludzie żyjący na ziemi nie jesteśmy w stanie poznać ani nawet częściowo zrozumieć tego, czym jest Niebo. Pismo Święte, próbując przybliżyć nam jego tajemnicę, mówi o przebywaniu z Bogiem i wiecznej z Nim wspólnocie.
Prawdziwy sens Wniebowstąpienia
Kiedy kilkanaście lat temu stałem na Górze Oliwnej obok Kaplicy Wniebowstąpienia razem z kolegami z Instytutu Nauk Biblijnych, ks. prof. Ryszard Rubinkiewicz objaśniał nam, że wniebowstąpienia nie powinniśmy traktować dosłownie (to znaczy jako lotu do Nieba). Mamy bowiem do czynienia z „tajemnicą”, która jest przedmiotem wiary. Znamienna dyskrecja biblijnych opisów każe nam przypuszczać, że chodzi tu nie tyle o przebieg wydarzeń, co o rzeczywistość pozahistoryczną, która jest nierozerwalnie związana z tajemnicą paschalną – śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa, stanowiąc jej dopełnienie. Uzupełnia ona także tajemnicę Wcielenia i stanowi ostateczne zwieńczenie mesjańskiego posłannictwa Syna Bożego, który przyszedł na ziemię, aby nas odkupić .„Uniósł się”: to wyrażenie, które (poprzez wskazanie na ruch wstępowania, unoszenia się ku górze) jest symbolem tego, że Zmartwychwstały wszedł do Niebieskiej zażyłości z Bogiem czy też w stan uwielbienia w Bogu. Świadczy o tym „obłok”, biblijny znak Bożej obecności. Chrystus znika z oczu swoich uczniów, wchodząc w transcendentny „świat” Boga niewidzialnego. Syn Boży powraca w chwale do swego Ojca, tyle że w uwielbionym ciele. Co ciekawe apokryficzny List Apostołów opisuje wniebowstąpienie w iście apokaliptycznych barwach, nawiązując do teofanii Jahwe na górze Synaj i nie wspomina nic o locie w stronę Nieba: Nadeszły grzmoty, błyskawice i trzęsienie ziemi; rozdarły się Niebiosa, przyszedł obłok świecący i zabrał Go (ListAp 51 [662]).
Wniebowstąpienie w momencie zmartwychwstania?
Niektórzy egzegeci uważają, że opisy wniebowstąpienia to literacka manifestacja faktu zmartwychwstania, lub po prostu ostatnia chrystofania rezurekcyjna. Jak wiadomo po swoim Zmartwychwstaniu Jezus ukazywał się uczniom w różnych okolicznościach, co nazywamy chrystofaniami (objawieniami się Chrystusa). Zgodnie z tą hipotezą spotkanie na Górze Oliwnej było po prostu ostatnią taką chrystofanią, przy czym każda z nich była tak jakby „zstępowaniem” Chrystusa z Nieba, ponieważ prawdziwe wniebowstąpienie miało miejsce już w momencie zmartwychwstania. Trudno jednak zgodzić się z takim poglądem. W Nowym Testamencie istnieje wyraźna świadomość, że wniebowstąpienie było czymś innym niż zmartwychwstanie i oddzielonym czasowo. Świadczą o tym choćby słowa Jezusa do Marii Magdaleny: Nie zatrzymuj mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca (J 20, 17).
Siedzi po prawicy
Wstąpienie Jezusa do Nieba należało do pierwotnej katechezy apostolskiej, co znalazło swój wyraz w wielu księgach NT (J 3, 13; 6, 62; Ef 1, 20; Hbr 9, 24; 1 P 3, 22).W Składzie Apostolskim wniebowstąpienie jest zespolone z prawdą, która mówi o wyniesieniu Mesjasza w królestwie Ojca: wstąpił na Niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego. Wniebowstąpienie jest równocześnie inauguracją królowania Mesjasza. Znajduje w nim wypełnienie prorocka wizja z Księgi Daniela o Synu Człowieczym: „Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie; a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,14). Wniebowstąpienie już od samego początku było więc interpretowane jako wywyższenie Jezusa zmartwychwstałego, czyli objawienie w pełni jego boskości i władzy nad całym stworzeniem. Sedno zaś wywodów stanowi prawda: takiego mamy arcykapłana, który zasiadł po prawicy tronu Majestatu w Niebiosach – stwierdza autor Listu do Hebrajczyków (Hbr 8,1)
W słowach „siedzi po prawicy Boga Ojca” nie byłoby może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Syn Boży stał się też Synem Człowieczym. To, że Syn Boży powrócił do Bożego Majestatu, nie jest niczym nadzwyczajnym. Ale to, iż urodzony z Marii w Betlejem, wychowany w Nazarecie człowiek zasiadł po prawicy Boga w Niebie, jest jednym z największych i najbardziej niezwykłych wydarzeń w historii świata. To nie jest tak, że Bóg na jakiś czas postanowił być człowiekiem, a potem to człowieczeństwo z siebie zrzucił jak kostium. Syn Boży stał się człowiekiem na zawsze. Wniebowstąpienie Jezusa w jego przemienionym chwalebnym ciele oznacza, iż po raz pierwszy w historii świata do zajęcia miejsca po prawicy Majestatu Boga w najwyższych Niebiosach został zaproszony człowiek- Jezus Chrystus. Stwórca zrobił obok siebie na tronie miejsce dla Jezusa z Nazaretu. Odwieczny Logos w ludzkiej postaci, zasiadł na odwiecznym tronie Boga. W osobie Jezusa ludzkość ma w Niebie swojego przedstawiciela.
Wędrówka przez siedem Niebios
Aby oddać teologiczną prawdę o wniebowstąpieniu i przedstawić triumf zmartwychwstałego Chrystusa, apostołowie musieli uczynić to w sposób, na jaki pozwalały im ówczesne pojęcia kosmologiczne i filozoficzne.
Św. Paweł stwierdza: Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie Niebiosa, aby wszystko napełnić (Ef 4,10). Dowiadujemy się, że Zbawiciel, zanim zasiadł po prawicy Boga, przeszedł „wszystkie Niebiosa”, aby zająć to najzaszczytniejsze miejsce. A zatem poszedł do Nieba najwyższego. To pozwala wytłumaczyć pozorną sprzeczność miedzy J 3,13 (I nikt nie wstąpił do Nieba, oprócz Tego, który z Nieba zstąpił – Syna Człowieczego) oraz 2 Krl 2,11 (Eliasz wśród wichru wstąpił do Niebios). Eliasz został zabrany ognistym rydwanem do Nieba, ale nigdzie nie jest powiedziane, że do Nieba najwyższego.
Jedną z cech apokaliptyki judeochrześcijańskiej była doktryna o siedmiu Niebiosach. Poszczególne Nieba dzieliły mieszkających w nich aniołów na odrębne kategorie. Według Ireneusza z Lyonu Bóg ustanowił prawo, aby każdy z aniołów trwał w swoim zakresie, związany z konkretnym Niebem. Według niektórych apokryfów Chrystus, zstępując na Ziemię (aby się wcielić), zmienił swą postać od piątego Nieba, bo aniołowie przebywający poniżej szóstego Nieba nie byli wtajemniczeni w plan Wcielenia (zob. WnbIz, ListAp). Według Listu Apostołów przybrał wówczas postać archanioła Gabriela (ListAp 14 [25]). Również św. Ireneusz podzielał pogląd, że Boski Logos zstępował na Ziemię niewidzialnie dla aniołów i mocy, zarządzających poszczególnymi sferami Nieba, po zmartwychwstaniu wstępował natomiast do najwyższego Nieba widzialnie, gdyż stał się ciałem. Aniołowie zarządzający niższymi Niebami okazywali zdziwienie a nawet trwogę, gdy przechodził przez administrowaną przez nich część Niebios (Demonstratio Apostolique praedicationis 84). Motyw ten był często wykorzystywany w apokaliptyce wczesnochrześcijańskiej (WnbIz 10, 16-11, 32; ApPt 17) i w literaturze gnostyków (np. TractTrip I, 5). Przedstawianie Chrystusa jako oszukującego lub wręcz pokonującego aniołów zarządzających kolejnymi Niebiosami, stawało się oczywiście problematyczne w kontekście rozwoju chrystologii, dlatego z czasem idea ta zaniknęła.
Triumfalny pochód Zwycięskiego Wodza
1 List Piotra wspomina o duchach zamkniętych w więzieniu, którym Chrystus poszedł ogłosić zbawienie: Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem. W nim poszedł ogłosić [zbawienie] nawet duchom zamkniętym w więzieniu (1P 3, 18–19).Interpretacji tego fragmentu jest wiele. Między innymi jest on łączony z nauką o zstąpieniu Chrystusa do Otchłani (czyli do Szeolu, krainy zmarłych). W tym tekście duchami są jednak najprawdopodobniej upadli aniołowie, a głoszenie im zbawienia oznacza proklamację dotyczącą zbawienia ludzi i wyzwolenia ich spod władzy złych mocy.
Tradycja judaistyczna czasów helleńskich i rzymskich uznawała powszechnie, że sferę przynależącą do złych duchów stanowi bynajmniej nie świat podziemny, ale okalająca Ziemię atmosfera, czyli przestrzeń nad powierzchnią Ziemi a pod księżycem (dlatego Paweł nazywa Szatana władcą mocarstwa powietrza – Ef 2,2). A zatem to nad naszymi głowami rozpościerałoby się „więzienie” upadłych aniołów, którzy, unosząc się w powietrzu, nieustannie mogliby podburzać ludzkie społeczeństwa oraz każdego człowieka z osobna, nie przestając być więźniami atmosfery.
Również HenSłow 7,1nn oraz TestLev 3,3 umiejscawiają więzienie aniołów w tzw. „drugim Niebie”, licząc od dołu. Przyjmując ten punkt widzenia, możliwe, że według Piotra Jezus głosił swoje zwycięstwo upadłym aniołom nie w okresie między śmiercią a zmartwychwstaniem (czyli nie podczas zstąpienia do Szeolu), ale raczej podczas wstępowania do nieba. Zwłaszcza, że tekst o głoszeniu Dobrej Nowiny złym duchom zamkniętym w więzieniu jest umieszczony we fragmencie, który kończy się słowami: On jest po prawicy Bożej, gdyż poszedł do Nieba, gdzie poddani Mu zostali Aniołowie i Władze, i Moce (1 P 3,22; zob. Ef 1,21). Użyty dwukrotnie i w bliskim sąsiedztwie ten sam zwrot poreutheis (1P 3,19.22) wskazuje prawdopodobnie na ten sam kierunek „wędrówki”. Triumfalny pochód zmartwychwstałego Chrystusa do Nieba obejmowałby zatem dwa etapy – przejście przez miejsce uwięzienia złych duchów oraz objęcie najbardziej zaszczytnego miejsca po prawicy Ojca. Jak widać żartobliwe powiedzenie „wstąpił do Piekieł, po drodze mu było”, być może jest całkiem sensowne. Jak czytamy w ostatnich linijkach tego fragmentu – gdy Chrystus znalazł się w Niebie, zostały mu poddane byty duchowe, określone jako: Aniołowie (angeloi), Władze (eksousiai) i Moce (dynameis). Istnieje hipoteza, że te trzy różne nazwy mogą się po prostu odnosić do potęg, które wcześniej zostały ogólnie określone jako pneumata – duchy. NT w wielu miejscach w podobny sposób wspomina o zwycięstwie Chrystusa nad światem złych mocy, (np. Ef 6, 11-12; Kol 2, 15; Ap 12, 7-11).
Tekst pochodzi ze strony naszczas.pl, autor: Roman Zając