Jak wskazują media niemieckie i zachodnie agencje prasowe, europejscy liderzy chcą przedstawić plan, który nie będzie zakładał ustępstw terytorialnych tak daleko idących, jak te zapisane w projekcie USA.

Z informacji ujawnionych przez „Sueddeutsche Zeitung” wynika, że prace nad kontrpropozycją toczą się w wąskim gronie państw, najpewniej tych tworzących wcześniej tzw. „koalicję chętnych”.

Zbieżne do powyższych doniesienia przekazała eagencja Reuters, informując, że Ukraina, Niemcy, Francja i Wielka Brytania koordynują działania nad alternatywnym projektem pokojowym, w którym udział mogą wziąć także inne kraje europejskie.

W piątek Wołodymyr Zełenski potwierdził, że otrzymał od USA projekt planu i jest gotów omówić go bezpośrednio z prezydentem Donaldem Trumpem. W tym samym dniu rozmawiał o dokumencie z wiceprezydentem JD Vance’em, a także z liderami trzech głównych państw Europy Zachodniej: kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem. Politycy zgodzili się, że ukraińska armia musi pozostać zdolna do obrony suwerenności, a podstawą ewentualnych negocjacji z Rosją powinna być obecna linia frontu – co pozostaje w sprzeczności z propozycją Waszyngtonu, zakładającą oddanie przez Kijów części obwodu donieckiego.

Po zakończeniu rozmów wiceprezydent Vance podkreślił, że Stany Zjednoczone oczekują od przyszłego porozumienia trzech warunków: zachowania suwerenności Ukrainy, akceptacji ze strony obu stron konfliktu oraz gwarancji, że wojna nie wybuchnie ponownie. Jak dodał, krytycy amerykańskich ram negocjacyjnych „albo błędnie je rozumieją, albo celowo zniekształcają fakty”.

Zarówno deklaracje Waszyngtonu, jak i działania europejskich rządów wskazują, że nadchodzące dni mogą mieć kluczowe znaczenie dla dalszego przebiegu wojny. Jeżeli ukraińska odpowiedź na plan Trumpa będzie negatywna, to właśnie europejska kontrpropozycja może stać się podstawą nowej rundy rozmów międzynarodowych.