Zdaniem publicysty to rodzaj „mapy drogowej”, która ma posłużyć Franciszkowi do ustanowienia nowego „synodalnego papiestwa” i „zastąpić papiestwo na zawsze ustanowione przez Chrystusa”. To z kolei miałoby „wieść do globalnego kościoła ekumenicznego bez doktryny i dyscypliny”. Liczący 150 stron dokument roboczy Watykanu przedstawia zastrzeżenia wobec doktryny katolickiej i sugestie przekształcenia papiestwa.

McCusker podkreśla, że zastrzeżenia w Biskupie Rzymu to opinie przesłane do Watykanu przez niekatolickie denominacje w reakcji na encyklikę św. Jana Pawła II Ut unum sint, która ukazała się w 1995 r. Komentator uważa, że fakt analizy tych opinii po tak długim czasie powinien wzbudzić „obawy każdego, kto jest świadom metod stosowanych przez Watykan pod panowaniem Franciszka.

„Przedstawianie heterodoksyjnych idei w nieautorytatywnych dokumentach, a następnie próba uczynienia z nich oficjalnego nauczania, to strategia, która w ostatnim dziesięcioleciu była stosowana wiele razy” – pisze McCusker. Jako przykład podaje Komunię św. dla rozwiedzionych w ponownych związkach małżeńskich i błogosławienie par homoseksualnych. Stąd jego zdaniem dokument roboczy Biskup Rzymu zasługuje na szczególną uwagę i przedstawienie, do czego by doszło, gdyby jego zastrzeżenia i sugestie reform faktycznie zostały wcielone w życie.

Taka strategia miałaby składać się z dwóch etapów. Publicysta uważa, że pierwszym byłaby „redefinicja katolickiego rozumienia papiestwa” tak, by być w zgodzie ze „zobowiązaniem” papieża Franciszka do „budowania Kościoła synodalnego na wszystkich poziomach”. Byłoby to „podważenie biblijnych i teologicznych fundamentów” urzędu św. Piotra. McCusker przedstawia w siedmiu punktach, jak miałoby się to dokonać według dokumentu roboczego.

Przede wszystkim miałaby to być taka reinterpretacja Pisma Świętego, by papież stał się jedynie „symbolicznym przywódcą bez prawdziwej władzy” i by było to zgodne z synodalnym rozumieniem jego urzędu. Prowadziłoby to zatem do zniszczenia jego autorytetu. Wsparcia dla takiego rozumienia papiestwa szukano by w „niejednoznacznych fragmentach u ojców Kościoła”. Z pomocą „nowej hermeneutyki” doprowadzano by do reinterpretacji nauki Soboru Watykańskiego I tak, by była ona zgodna z wizją protestancką i prawosławną.

Następnie starano by się usunąć „przeszkodę”, jaką jest nauka Soboru Watykańskiego I o nieomylności papieża i jego jurysdykcji. Jednocześnie zastosowano by do tego celu Sobór Watykański II, by „odkryć” prawdziwe „intencje” Soboru Watykańskiego I, a potem „zrehabilitować poprzednio potępiony błąd, że sprawowanie nieomylności wymaga zgody Kościoła”.

Drugim etapem według publicysty byłoby „ustanowienie papiestwa synodalnego”. Taki papież przewodniczyłby „nowemu inkluzywnemu kościołowi pozbawionemu doktryny i dyscypliny. Wszyscy ochrzczeni zostaną zaproszeni do tego kościoła synodalnego bez potrzeby porzucania swoich błędów doktrynalnych”. Takie papiestwo miałoby „prymat honorowy” i bez władzy nad prawosławnymi i protestantami. Kościół z kolei byłby synodalny „na każdym poziomie” bez „jedności wiary, kultu i zarządzania”.

Jedność byłaby jedynie pragmatyczna, a urząd św. Piotra opierałby się „na papiestwie pierwszego milenium, które będzie uważane za rozstrzygający model. Późniejsze definicje i rozwój doktryny dotyczące papiestwa będą zlekceważone”. Do Rzymu można by się odwoływać, ale stroniłby on „od sprawowania władzy sądowej”.

Zdaniem publicysty takie są logiczne wnioski po lekturze Biskupa Rzymu. Uważa on, że jeśli ktoś będzie wysuwać zastrzeżenia co do takiej interpretacji, to prawdopodobnie będą to ci sami ludzie, którzy twierdzili, że papież nie dopuści Komunii św. dla rozwodników czy błogosławienia par homoseksualnych. Jego zdaniem jednak dla każdego, kto rozumie sposób działania papieża Franciszka, ten dokument roboczy powinien być ostrzeżeniem.