Historyk prof. Andrzej Nowak, ekspert od rosyjskiej polityki i historii, wyjaśnia zaborcze dążenia Rosji poprzez koncepcję tzw. „trzech kręgów”.
Pierwszy krąg – obszary rosyjskie:
W tym kręgu znajdują się obszary uważane przez Moskwę za rdzeń państwa rosyjskiego, takie jak Krym, Donbas, czy inne tereny na Ukrainie, które Rosja określa jako „historycznie rosyjskie”. To właśnie te tereny są pierwszym celem rosyjskiej agresji militarnej i aneksji, czego dowodem jest trwająca wojna na Ukrainie.
Drugi krąg – strefa postsowiecka:
Ten obszar obejmuje dawne republiki Związku Radzieckiego, takie jak Białoruś, Kazachstan czy państwa bałtyckie. Putin jasno dał do zrozumienia, że utrzymanie kontroli nad Białorusią jest kluczowe dla rosyjskiej doktryny wojskowej. Rosja traktuje te kraje jako strefę buforową, niezbędną dla swojej „stabilności” i wpływów.
Trzeci krąg – strefa wpływów globalnych:
Trzeci krąg to kraje Europy Środkowo-Wschodniej, a nawet regiony, które Moskwa historycznie uważa za swoje zaplecze, jak Bałkany czy Bliski Wschód. To właśnie tu Rosja próbuje odbudować swoją potęgę poprzez hybrydowe działania, propagandę, i energetyczne uzależnianie Europy.
Wypowiedzi Putina, pełne cynizmu, ujawniły także, jak rosyjski dyktator postrzega wojnę – jako sposób na uniknięcie stagnacji w społeczeństwie. „Kiedy jest spokojnie, czujemy stagnację. Gdy zaczyna się poruszenie, wszystko gwiżdże i świszczy, nawet kule” – powiedział, w bezprecedensowy sposób trywializując tragedię wojny zbrodniarz.
Putin podkreślił strategiczne znaczenie Białorusi w rosyjskiej doktrynie wojskowej, sugerując, że obrona tego kraju przed nieokreślonymi zagrożeniami jest priorytetem. Zaktualizowana doktryna nuklearna wskazuje na chęć wzmocnienia pozycji Rosji w regionie poprzez bezpośrednią kontrolę nad Białorusią.
Rosyjski prezydent stwierdził też, że jest gotowy na negocjacje z „prawowitą władzą” Ukrainy, jednocześnie podważając legalność rządu Wołodymyra Zełenskiego. Takie stanowisko jasno pokazuje, że Moskwa traktuje rozmowy pokojowe wyłącznie jako element swojej propagandy i sposób na uzyskanie kolejnych ustępstw.
Putin starał się przedstawić obraz „stabilnej” gospodarki rosyjskiej, choć przyznał, że inflacja jest niepokojącym sygnałem. Jego słowa sugerują, że mimo sankcji i rosnących kosztów wojny, Kreml wciąż stawia na ekspansję kosztem wewnętrznej sytuacji ekonomicznej.