„Tuż przed egzekucją narzucono mu worek na głowę, następnie połamano wszystkie kończyny, bito kijami. Na koniec najprawdopodobniej zastrzelono lub powieszono…” – wspomina postać kpt. „Bema” w mediach społecznościowych Romuald Rzeszutek.
Kpt. Stanisław Grabda „Bem", „Wir", żołnierz NSZ, AK, m.in. Brygady Świętokrzyskiej - został zamordowany przez kreatury z kieleckiego UB 15 kwietnia 1953 r.
„Urodził się 3 grudnia 1916 r. w Przededworzu na Kielecczyźnie. Po tzw. „wyzwoleniu" poszukiwany przez NKWD i UB ukrywał się do 1947 r. Ujawnił się w ramach też tzw. „amnestii". Aresztowany w styczniu 1950 r. w Gdańsku. Po śledztwie trwającym prawie dwa lata Stanisław Grabda był wrakiem człowieka. Żona, gdy go zobaczyła na procesie, wspominała, że był w strasznym stanie. Nie mógł wstać o swoich siłach, by się podnieść musiał być podtrzymywany przez milicjantów z konwoju. Miał odbite nerki i wyglądał bardzo źle, a wprowadzony do sali rozpraw, podtrzymywany był pod pachami i ledwo posuwał nogami. Jednakże wciąż był tym samym, wiernym przysiędze i wyznawanym przez siebie ideałom, nieugiętym człowiekiem. Jak opowiadał jego współwięzień z celi, ks. Franciszek Tomczyk, por. „Bem” codziennie modlił się godzinami klęcząc wsparty rękoma o ścianę celi, a gdy służba więzienna nakłaniała go, by napisał prośbę o ułaskawienie do Bieruta, odpowiedział: „w dupie mam zdrajcę Bieruta” – czytamy we wpisie.
Kpt Grabda zamordowany został w więzieniu w Kielcach 15 kwietnia 1953 r. przez kata Wacława Ziółka z UB, który do 1959 roku „pracował” w UB, mordując żołnierzy niezłomnych m.in. w więzieniu w Kielcach i Radomiu, a potem do 1990 roku w Komendzie Wojewódzkiej MO w Kielcach, gdzie szkolił SB-ków. „Zmarł w 2006 roku aż do śmierci pobierając sowitą emeryturę, a jego ofiary spoczywają gdzieś na śmietnikach, nieodnalezione…” – pisze Rzeszutek.
Miejsce pochówku zamordowanego przez UB kpt. Stanisława Grabdę „Bema” ukryto.