2. Trudno wręcz sobie wyobrazić aby tak wysoki funkcjonariusz niemieckiego państwa (choć obecnie emerytowany), ogłaszał tego rodzaju sensacje, bez porozumienia z obecnym rządem tego kraju, więc wygląda to na zaplanowaną akcję przeciwko Ukrainie i Polsce. Stąd liczne głosy w Polsce, aby polski minister spraw zagranicznych wezwał niemieckiego ambasadora i stanowczo zażądał dementi tego rodzaju oskarżeń, które nie tylko uderzają w wiarygodność Polski, ale także narażają nas na ataki na forum międzynarodowym ze strony Rosji. Nic takiego się oczywiście nie stało, odezwał się tylko Donald Tusk, ale tylko na portalu X, ostro potraktował „inicjatorów i patronów Nord stream 1 i 2” ,w tym swoją wieloletnią promotorkę Angelę Merkel, byłą już kanclerz Niemiec.
3. Szkoda, że z tak ostrym stanowiskiem Tuska w sprawie Nord Stream1 i 2 nie zetknęli się „inicjatorzy i patroni” obydwu gazociągów, wtedy kiedy był premierem polskiego rządu w latach 2008-2014, a później przewodniczącym Rady Europejskiej w latach 2014-2019. Przypomnijmy, że budowa Nord Stream 1 rozpoczęła się w 2010 roku i została zakończona w 2012 roku, a Nord Stream 2 w 2011 roku, a zakończenie inwestycji nastąpiło aż 10 lat później w 2021 roku. Tak długa realizacja dwóch kolejnych nitek Nord Stream, była wywołana głównie problemami finansowymi inwestorów, ale także sprzeciwem i w konsekwencji sankcjami amerykańskim, za prezydentury Donalda Trumpa. Później wszystko już poszło zgodnie z planem kanclerz Merkel, wynegocjowała z administracją Bidena, rezygnację z amerykańskich sankcji i gazociąg został szybko dokończony, choć nie wszedł, do eksploatacji w związku z agresją Rosji na Ukrainę.
4. Polska pod rządami Tuska, nigdy nie sprzeciwiała się tej inwestycji, w związku z tym, że stał za nią niemiecki rząd pod kierownictwem Merkel, nie protestowaliśmy ani w kraju, ani w instytucjach europejskich. Ba w grudniu 2010 roku Tusk podczas wizyty w Berlinie zgodził się, żeby rury Nord Stream 1 na wysokości portu w Świnoujściu na odcinku 5 km, nie były zakopywane w dno morskie, wystarczyło mu zapewnienie, że jeżeli będą kolidować z ruchem statków, to wtedy zostaną zakopane, choć było jasne, że pracującego rurociągu zakopać się nie da. Tusk także jako szef Rady Europejskiej nie zrobił nic, aby przeciwdziałać budowie dwóch kolejnych rur tym razem Nord Stream2, choć już wtedy było jasne, ze jeżeli zostaną wybudowane i Rosja będzie mogła zrezygnować z transportu gazu na Zachód, przez ten kraj, agresja na Ukrainę stanie się faktem. Tak się niestety stało i dopiero wtedy uległa zmianie polityka niemiecka, a za nią także unijna jeżeli chodzi o import rosyjskich surowców energetycznych, ale ciągle Niemcy mają nadzieję, że po zakończeniu tej wojny, do interesów energetycznych z Rosja jednak wrócą. Stąd niemieckie oskarżenia kierowane w stronę Ukrainy i Polski, a także mocne sugestie, że właściciele obydwu gazociągów Nord Stream (głównie firm niemieckich), powinny żądać od tych dwóch krajów 20-30 mld euro odszkodowania, a to wystarczyłoby z naddatkiem, żeby je przywrócić do funkcjonowania.