Były pełnomocnik rządu ds. odszkodowań za szkody wyrządzone agresją i okupacją niemiecką udzielił wywiadu portalowi Niezależna.pl, w którym odniósł się do zlikwidowania przez rząd Donalda Tuska Departamentu Restytucji Dóbr Kultury. Ta działająca w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego instytucja z powodzeniem zajmowała się odzyskiwaniem zrabowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej polskich dzieł sztuki.

- „To dla mnie sprawa niesamowita, niebywała! Będąca jakby wymiernym dowodem na to, że Niemcy de facto rękami Tuska i jego administracji likwidują wszystkie, uciążliwe dla nich instrumenty polityki historycznej naszego kraju”

- stwierdził eurodeputowany.

Podkreślił, że dla Niemców praca tej instytucji była niezwykle niewygodna.

- „A najbardziej bolesne dla nich było to, że na niemieckich giełdach i aukcjach udawało się zakwestionować własność obrazów. Bo to wywoływało międzynarodowy rezonans dotyczący danego obrazu i jego losów”

- zauważył.

Ocenił jednoznacznie, że likwidacja Departamentu Restytucji Dóbr Kultury jest „realizowaniem niemieckich interesów w naszym kraju”.

- „Dlatego, że – jak mówiłem wcześniej – dziś Niemcy prowadzą politykę bardzo ofensywną. Wykorzystują czas rządu Tuska do tego, żeby doprowadzić do destrukcji procesu restytucji i reperacji. A jednocześnie jak najbardziej utrudnić nam przyszłą odbudowę instytucji zajmujących się tym procesem. I to jest robione rękami niemieckiej agentury w Polsce. Trzeba to sobie jasno powiedzieć”

- stwierdził.

- „Ową agenturę tworzą ludzie specjalnego znaczenia dla Niemców. Często po niemieckich szkołach i uniwersytetach. Po prostu niemiecka agentura, która na różnych szczeblach polskiej administracji publicznej czy państwowej realizuje zadania nadane jej przez Niemców.”

- dodał.

Zaznaczył też, że na likwidacji tej instytucji skorzystają nie tylko Niemcy, ale również Rosjanie i „wszyscy, którzy obracają tymi skradzionymi podczas II wojny rzeczami: rabusie, ich spadkobiercy i domy aukcyjne”.