Dominik B. został zatrzymany przez CBA 12 czerwca 2025 roku w Warszawie. Z ustaleń śledczych wynika, że miał zlecać chińskim dostawcom zawyżanie cen sprzętu medycznego sprowadzanego do Polski w czasie pandemii COVID-19. W ramach przestępczego procederu podpisywano fikcyjne umowy, a część zawyżonych kwot wracała na konto Dominika B. jako rzekome wynagrodzenie.
Według Centralnego Biura Antykorupcyjnego, w wyniku tych działań spółki powiązane z Dominikiem B. uzyskały z RARS co najmniej 114 milionów złotych. Skala afery sprawiła, że sprawa od początku była traktowana jako jeden z największych skandali finansowych w okresie pandemii.
Obrona od miesięcy alarmowała o pogarszającym się stanie zdrowia Dominika B. Mężczyzna traci wzrok – w jednym oku nastąpiło wylanie krwi po operacji, a w drugim widzi jedynie zamazane obrazy. Adwokat Krzysztof Wąsowski poinformował, że zaplanowane badania okulistyczne zakończyły się hospitalizacją. – „Z niepotwierdzonych jeszcze informacji z Aresztu Śledczego Bytom i ze szpitala wynika, że konieczność natychmiastowej interwencji mogła dotyczyć jeszcze dotychczas widzącego prawego oka” – alarmował mecenas.
Stan zdrowia aresztowanego stał się kluczowym argumentem za jego zwolnieniem. Ostatecznie prokurator Karol Zok przychylił się do tego wniosku, żądając jednak wpłaty kaucji w wysokości 100 tys. zł.
Decyzja o możliwości opuszczenia aresztu przez Dominika B. spotkała się z ostrą krytyką komentatorów. Adwokat Krzysztof Wąsowski w mediach społecznościowych napisał wprost: – „Niestety pan prokurator Karol Zok w zamian za uwolnienie zażądał m.in. kaucji 100 tysięcy złotych”.
Taka decyzja – w ocenie ekspertów – uderza bezpośrednio w narrację ministra Waldemara Żurka, który zapowiadał twardą linię wobec oskarżonych w aferach finansowych. Umożliwienie wyjścia na wolność kluczowemu podejrzanemu w aferze RARS to sygnał, że zapowiedzi ministra rozminęły się z praktyką.