Zapytany przez dziennikarzy, czy Polska podejmie kroki prawne przeciwko porozumieniu, Tusk odpowiedział:
– Dobrze, że pan to pytania zadał. Wątpię, żeby istniała możliwość skutecznego zaskarżenia, ale okej, zlecę to naszym prawnikom i europejskim, jakie są inne jeszcze możliwości.

Słowa premiera pokazują, że jego rząd nie prowadził dotąd realnych działań, by zablokować umowę, mimo że Polska – sprawując niedawno przewodnictwo w Radzie UE – miała instrumenty do budowy blokującej mniejszości. Zamiast tego ograniczono się jedynie do deklaracji politycznych, które nie przyniosły żadnego efektu.

Eksperci alarmują, że otwarcie unijnego rynku na tanie produkty rolne z Ameryki Południowej, zwłaszcza wołowinę i drób, uderzy w polskich rolników i może doprowadzić do bankructwa wielu gospodarstw w naszym kraju.

Być albo nie być polskiego rolnictwa. Bezpieczeństwo żywnościowe powinno być w centrum uwagi rządu – komentował politolog Paweł Sokała.

Publicysta Marcin Henka dodawał:
– Tusk ewidentnie rżnie głupa w sprawie Mercosur. Wie, że sprawa przegrana, więc jego „sprzeciw” szkody Brukseli nie wyrządza.

Coraz częściej pojawiają się także głosy, że brak aktywności rządu Tuska wynika z priorytetowego traktowania interesów niemieckiego przemysłu. Berlin od lat wspiera porozumienie z Mercosur, licząc na łatwiejszy eksport samochodów i technologii do Ameryki Południowej, a także sprzedaż produktów rolnych, tak jak jakiś czas temu gazu i ropy z Rosji.

Polska i w szczególności polskie rolnictwo srogo zapłacą za ratowanie przemysłu niemieckiego. Zazdroszczę Niemcom takiego premiera jak Donald Tusk. Szkoda, że tak nie walczy o polskie interesy – podkreślał publicysta Przemysław Tulwin.

Warto również przypomnieć, że podczas kampanii Rafał Trzaskowski i inni politycy Platformy Obywatelskiej deklarowali brak zgody na porozumienie z Mercosur. Dziś te zapewnienia okazują się pustymi słowami. Zamiast realnej walki w Brukseli, premier ogranicza się do rozmydlających rzeczywistość komunikatów i półśrodków.