Sposób powitania polskiego premiera wywołał lawinę komentarzy. W czasie konferencji prasowej do sprawy postanowił odnieść się sam Donald Tusk.

- „Nie moja wina, ale spóźniłem się i wiadomo, ma to swoje konsekwencje. Proszę się tam nie domyślać. Ja znam waszą empatię wobec mnie i takie serdeczne uznanie dla tego co robię, ale wpaść na pomysł, że ja mam złe relacje z liderami europejskimi, albo z prezydentem Macronem, albo że ktoś jakieś zdjęcie obcina, no nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby takie rzeczy wymyślać”

- stwierdził lider Platformy Obywatelskiej.

Nie wszyscy jednak podzielają jego przekonanie na temat doskonałych relacji w Europie. Dziennikarz „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz przypomniał, czym szef polskiego rządu naraził się poszczególnym przywódcom.

- „Kanclerz Niemiec osobiście gardzi Donaldem Tuskiem jako bezwolnym popychadłem jego wieloletniej prześladowczyni, Angeli Merkel. Premier Anglii – za ujadanie w czasie Brexitu i rolę, jaką odegrał, blokując na polecenie Niemiec traktat handlowy z UE. Prezydent Francji za złamanie złożonych mu osobiście obietnic ws. energetyki atomowej i zakupu przez Polskę okrętów podwodnych. Prezydent USA – za applebaumowe brednie o jego rzekomej agenturalności, gówniarskie popisy ze strzelaniem z palców i uparte utrzymywanie w Waszyngtonie zamiast ambasadora – niejakiego Klicha. Żaden tego nie ukrywa. Każdy dzień utrzymywania tego powszechnie pogardzanego przegrywa na stanowisku premiera Polski to utrzymywanie Polski w międzynarodowej izolacji”

- napisał publicysta.