Nie milknie burza po premierze „Zielonej Granicy” Agnieszki Holland. Choć w Polsce film będzie można zobaczyć dopiero pod koniec września, to już sam zwiastun dowodzi, że jego celem jest obrzydzenie pracy Straży Granicznej, której funkcjonariusze od 2021 roku ofiarnie odpierają ataki sprowadzonych przez reżim Łukaszenki migrantów. Premiera filmu w Wenecji już stała się pretekstem dla zachodnich mediów, aby oskarżać Polskę o ksenofobię i łamanie praw człowieka.

Tymczasem europoseł Suwerennej Polski Patryk Jaki przypomniał postulat wygłoszony przez Holland na Campusie Polska Przyszłości, gdzie przyznała ona, że chciałaby na 12 lat odebrać mężczyznom prawa wyborcze.

- „To wszystko twoja wina, bo nie chcesz głosować tak, jak chce pani Holland. To nie po to robi filmy szkalujące polskie państwo i nie po to porównuje polską straż graniczną do niemieckich strażników Muru Berlińskiego z NRD, żebyście teraz nie chcieli Tuska”

- mówi eurodeputowany.

Przypomina przy tym „zasługi” reżyserki.

- „Nazwała mieszkańców Podlasia donosicielami. Brała udział w marszach KOD-u. Krzyczała o to, że walczy, żeby było tak, jak było”

- wymienia.

- „Znaczy było tak, jak kiedyś - bieda i niemieccy namiestnicy”

- wyjaśnia.

Na koniec polityk odnosi się do najnowszego filmu Holland.

- „Za chwilę na ekrany kin wejdzie film, w którym wraz z Ostaszewską i Stuhrem będzie was przekonywała, że Polacy faktycznie są tą niższą kulturą, jak twierdzą Niemcy. Dlatego 15 października zadbaj o to, aby pani Agnieszka wciąż miała o czym kręcić filmy”

- zachęcą.