Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Donald Tusk obiecał, ze w Europie nikt go nie ogra, tymczasem wszystko wskazuje na to, że dał się ograć i to Olafowi Scholzowi. Czy to nie ironia losu, że Tuska w kluczowej dla nas sprawie wykiwali ci, których swoją polityką zawsze starał się zaspokoić? Pojawiają się nawet memy, że na ścianie wisiał tam obraz z podobizną Tuska, a inny mówi, że go tam nie było, ponieważ Joe Bidenowi źle się kojarzy imię Donald. Jak by pan to skomentował?

Marek Jakubiak, poseł Kukiz’15: Nie... no bez przesady. Uważam, że go tam nie było, dlatego że jego rola i rola Polski w Europie po przejęciu władzy przez Donalda Tuska znacząco się osłabiła. Niemcy nie muszą już zabiegać o Polskę, ponieważ Polska jest proniemiecka. Ot… Cała prawda o tej sytuacji.

Jeżeli natomiast prawdą jest to, co mówił były premier Finlandii, że Scholz powiedział, iż Tusk jest niepotrzebny, skoro on tam jest, no to szczerze powiem, że jestem w stanie w to uwierzyć.

Czy spolegliwość Tuska w sprawie reparacji i ogólnie miękkie proniemieckie stanowisko dało Niemcom przyczynę do braku poszanowania dla naszych interesów? Jak to wygląda?

Bardzo źle to wygląda, Panie Redaktorze, ponieważ Donald Tusk wyparł się reparacji, poszedł absolutnie Niemcom na rękę. Wszyscy wiemy doskonale, że dla Niemców to była bardzo kłopotliwa sytuacja, bo konfabulowanie na temat tego, czy oni reparacje już zapłacili, czy nie zapłacili, czy są winni. Ta sprawa wizerunkowo była Niemcom bardzo nie na rękę.

Ja osobiście nie widzę powodu żadnego, dla którego można dać wiarę, że my zrzekliśmy się takich pieniędzy, mając zniszczone państwo. Przepraszam bardzo, ale trzeba być absolutnie człowiekiem złej wiary, antypolskiej wiary, żeby móc dalej podążać tym tropem. I powiem tak, że wszystko to, co się obecnie dzieje, co Scholz sobie zażyczył od Tuska, to ma.

Myślę też, że ma to związek z tym faktem, że w niemieckiej polityce nie ma już Angeli Merkel, a więc wcześniej główna przyjaźń pomiędzy Polską a Niemcami polegała na tym, że Merkel lubiła Tuska, a Tusk lubił Angelę. Teraz nie ma Angeli, więc nie ma lubianej Polski i to wszytko.

A jak wygląda sprawa z dziurą budżetową? Rząd Donalda Tuska funkcjonuje zaledwie od 10 miesięcy i jest już prawie pewne, że do końca 2025 roku dług publiczny naszego kraju wzrośnie o ponad 10 % PKB, czyli w budżecie będzie brakowało ponad 400 mld zł.

To jest, proszę Państwa, Panie Redaktorze, gigantyczne zadłużenie, którego PiS nie wygenerował w ciągu ośmiu lat. Myślę więc, że my idziemy w kierunku zadłużania państwa z premedytacją, aby potem na białych koniach z odsieczą pojawili się bogaci Niemcy. Ja już o tym mówiłem, że ludzie, którzy ufają Tuskowi, przecierają oczy ze zdumienia i mówią, co ten Jakubiak opowiada, ale ja niestety nie potrafię sobie inaczej tego wytłumaczyć. Jeżeli natomiast oni potrafią w inny sposób to wyjaśnić, to bardzo proszę mnie do tego przekonać.

Jeśli w ciągu ciągu dwóch lat zadłużenie nasze wzrośnie o 680 miliardów, to kto mi wytłumaczy, w jakim kierunku to zmierza?

Inwestycje stoją i żadnych nowych nie ma. Inwestycja w CPK stoi. Inwestycja w Odrę stoi.

Inwestycja w Port Kontenerowy stoi. Pytam się więc: to gdzie te pieniądze są?

No właśnie Pani Pośle, co się z tymi pieniędzmi dzieje?

To jest bardzo dobre pytanie, Panie Redaktorze.

My dzisiaj nie rozwijamy się w ogóle. Polska nie przynosi dochodów, a więc Polska się nie rozwija. Polska żyje z długu, a państwa, które żyją z długu, ogłaszają upadłość już po kilku latach, tak jak Grecja.

Pytam się więc,  czy tak jak było w przypadku tejże Grecji, Niemcy „przybędą nam z odsieczą”? Czym im zapłacimy? Ziemiami odzyskanymi?

Powiem szczerze, że ja naprawdę czuję dyskomfort, ponieważ wiem, co to znaczy dług.

W tym przypadku ten dług nie pochodzi tylko z obligacji wobec obywateli polskich, ale obligacji wypuszczanych na Zachodzie i kredytów bankowych.

Jeśli więc pójdzie to w kierunku takiego ogromnego zadłużenia, to my będziemy żyli tylko i wyłącznie na spłatę długów przeżartych, bo gdyby ten dług był kierowany na inwestycje, to ja rozumiem, że one by się spłaciły. W efekcie te inwestycja spłaciłyby i dług i siebie, i zarobiły na Polskę. Tu jednak nie ma czegoś takiego.

Powiem więc, że jest to działanie z prezentacją, szkodników, których nazywam potocznie partaczami.

Poczta Polska zapowiada strajk i już podjęto taką decyzję. Myśli Pan, że to uratuje tamte stanowiska pracy?

Ratunek dla kogokolwiek w Polsce może spowodować tylko i wyłącznie zmiana tego rządu, a więc strajk generalny całej Polski, która powinna stanąć i zaprotestować przeciwko temu właśnie, do czego ten rząd dąży, a o czym przed chwilą mówiłem.

Chcę to podkreślić, że pojedyncze strajki będą wygaszone pojedynczo, więc nie powinniśmy dawać tego komfortu rządzącym i na wiosnę cała Polska powinna zaprotestować przeciwko Donaldowi Tuskowi.

GUS i ekonomiści mówią, że „konsument właśnie umarł”, bo za wrzesień dane pokazują, że sprzedaż detaliczna spadła o 3% w ujęciu rocznym, a w ujęciu miesięcznym o 5,7%. Polacy biednieją?

Nie. Polacy szykują się na złe czasy i odkładają pieniądze, najczęściej w skarpecie, bo nie ufają ani bankom, ani rządowi, ani policji, ani prokuraturze. Przestają ufać komukolwiek. To jest bezpośredni skutek działalności tego rządu, który wprowadza dezorganizację państwa. Polega to na tym, że państwo strukturalnie, nawet w sferze społecznej, ulega degradacji. To znaczy, że obywatele przestają żyć w symbiozie ze sobą, a każdy zaczyna żyć osobno. Podkreślę to jeszcze raz, że jest to skutek działalności rządu Donalda Tuska - dezintegracja społeczna Rzeczypospolitej. Wtedy napuszcza się jednych na drugich, ponieważ jednym się daje, drugim nie. I to doprowadza do konfliktów wewnątrz naszego kraju.

Myślę też, że to jest cel sam w sobie, żeby nas skłócić wewnętrznie i wprowadzić kraj do pułapki średniego rozwoju, czyli, inaczej mówiąc, mamy zarabiać jak za komuny - tyle, żebyśmy przeżyli, ale nie tyle, żebyśmy się rozwijali.

Jeszcze pytanie o 800+. Usłużni mainstreamowi dziennikarze zaczęli krytykować ten program. Pojawiają się już głosy, m.in. byłej Pani premier Beaty Szydło, że to jest takie przygotowanie medialne po to, żeby ten program zlikwidować. Myśli Pan, że doprowadzą do tego?

Tak, dlatego że ten establishment, który głosował na Platformę Obywatelską, nosi się z takim przekonaniem, że są zamożniejsi, inteligentniejsi i oni żadnej łaski nie potrzebują. W związku z tym oni doprowadzą do likwidacji po to, żeby warstwy, które z tego korzystają bezpośrednio, były jeszcze biedniejsze. Przypomnijmy sobie słowa co poniektórych, że nie można już nad Bałtykiem odpoczywać, bo te „Janusze i Grażyny przyjeżdżają za 500 plus na wakacje”. Stanie nam wtedy przed oczami obraz ludzi próżnych, pustych wewnętrznie, którzy popierają Donalda Tuska.

MP: Zapytałbym jeszcze o Ministerstwo Zdrowia i działania jego szefowej pani Izabeli Leszczyny. Co się dzieje z polską służbą zdrowia, z NFZ-em?

Ja przyznaję, że ja nie rozumiem, dlaczego NFZ w ogóle istnieje i do czego on służy. Myślę sobie, że reforma kas chorych, którą kiedyś pan poseł Sośnierz wprowadzał na Górnym Śląsku, powinna być wszechobecna i każdy pacjent powinien być źródłem przychodu dla takiej jednostki leczącej, a dziś jest źródłem problemu. I do tego doprowadza właśnie ta polityka, że pani Leszczyna gubi się w tych swoich zdaniach powszechnie wypowiadanych, dlatego, że ona chce decydować o wszystkim. Ona zaś ani takiej wiedzy nie będzie miała, bo to przekracza jej percepcję i z całą pewnością nie ogarnie całego systemu.

Tak więc w mojej ocenie, kasy chorych były elementem, który dla służby zdrowia byłby czymś dobrym.

Bardzo dziękuję Panie Pośle za rozmowę.