Do policjantów zadzwoniła kobieta, przekazując, że jej były partner, wybijając szybę w drzwiach wejściowych wtargnął do jej domu w Pomysku Małym, a następnie zaczął być agresywny grożąc jej zrobieniem krzywdy. Gdy kobieta zadzwoniła po policję, napastnik zabrał jej telefon. Przestraszona 22-latka uciekając napotkała jadących na wezwanie policjantów, wskazując im, że to właśnie ona potrzebuje pomocy. Dojeżdżając z funkcjonariuszami pod swój adres, okazało się, że jej dom został podpalony.

Policjanci wezwali straż, a następnie ewakuowali trójkę dzieci i dwoje dorosłych z sąsiedniego bliźniaczego lokalu. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Budynek kobiety uległ całkowitemu spaleniu, a straty oszacowano na ponad 200 tysięcy złotych.
Technik kryminalistyki zabezpieczył ślady, a równocześnie rozpoczęły się poszukiwania sprawcy podpalenia, który zbiegł z miejsca. 

Policjanci przez kilkanaście godzin penetrowali okoliczne miejscowości oraz tereny leśne z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu oraz psa tropiącego. Na mężczyznę natrafili sprawdzając listę zameldowanych w ciągu ostatnich godzin osób, w jednym z bytowskich hoteli. Jak się okazało 37-latek celowo podał w recepcji hotelowej fałszywe dane. Został przez policjantów zatrzymany, gdy próbował wyjść z hotelu. 

Prokurator przedstawił mężczyźnie zarzuty zniszczenia mienia znacznej wartości, kradzieży zuchwałej telefonu, gróźb oraz zakłócenia miru domowego. Decyzją sądu został dziś aresztowany. Grozi mu do 10 lat więzienia.