"Otwock, miasto z dobrym klimatem" - takim sloganem reklamowym władze Otwocka promują miasto w mediach i przestrzeni publicznej. Fundacja Pro-Prawo do Życia zwraca jednak uwagę, że ten "dobry klimat" nie dotyczy dzieci w łonach matek oraz osób, które stają w ich obronie. Od jakiegoś czasu władze Otwocka prześladują wolontariuszy Fundacji, którzy na ulicach miasta głoszą prawdę o aborcji i modlą się o powstrzymanie tego procederu.
Kilka dni temu policja po raz kolejny zjawiła się na publicznej modlitwie różańcowej połączonej z akcją informacyjną, którą Fundacja zorganizowała w pobliżu Urzędu Miasta Otwock. Zaczęło się od tego, że funkcjonariusze wmawiali wolontariuszom, że rzekomo blokują możliwość przejścia pieszych na chodniku. W miejscu, gdzie odbywała się akcja, przestrzeni na chodniku było pod dostatkiem, natomiast nieopodal stało kilka źle zaparkowanych samochodów, ale nimi policjanci się nie interesowali. Wedle obserwacji wolontariuszy Fundacji, najprawdopodobniej to właśnie urzędnicy postarali się o to, żeby chodnik przed ich budynkiem był gęsto zaparkowany, aby uniemożliwić rozpoczęcie akcji.
Gdy funkcjonariusze zobaczyli, że wolontariusze nie dadzą się zmanipulować, przeszli do ataku. Z naruszeniem prawa, bez jakiegokolwiek wyroku sądu czy decyzji prokuratury, siłą zabrali działaczom Fundacji transparenty przedstawiające prawdę o aborcji. Jak relacjonuje dalszą część akcji Maciej, wolontariusz Fundacji:
"Na koniec doszło do bezprawnego legitymowania każdego z uczestników. Standardowy wręcz element nacisku i zastraszania ze strony funkcjonariuszy. Spisywali oni również starsze panie, które przyszły się razem z nami pomodlić. Gdy jedna z wolontariuszek nie chciała dać się wylegitymować, to policja po długich dyskusjach ostatecznie naruszyła jej nietykalność osobistą, ażeby zaprowadzić ją do radiowozu. Pani zdecydowała się ustąpić i podać dane. Policjanci opuścili nasze zgromadzenie i mogliśmy w spokoju pomodlić się i wzywać imienia Niepokalanej."
Jak się później okazało, nie był to jednak koniec prześladowań. Już po całym zajściu otwocka policja opublikowała w mediach ogłoszenie, w którym zachęca mieszkańców miasta do składania donosów na wolontariuszy, aby uzyskać w ten sposób podstawę prawną do postawienia działaczy Fundacji przed sądem! Jak głosi policyjny komunikat:
"Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Otwocku prowadzą czynności w sprawie o wykroczenie, w związku ze zgromadzeniem, które miało miejsce w dniu 09.09.2024 o godz. 17:00 przy Urzędzie Miasta w Otwocku. Organizator zgromadzenia prezentował treści, mogące wywołać zgorszenie w miejscu publicznym [chodzi o nasze transparenty ukazujące prawdę o aborcji]. Świadkowie zdarzenia, którzy poczuli się zgorszeni zdjęciami umieszczonymi na banerach, proszeni są o kontakt osobisty w Komendzie Powiatowej Policji w Otwocku (...)"
Jak mówi Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia:
"W czasach stalinowskich powstało powiedzenie: „dajcie mi człowieka, a paragraf na niego się znajdzie". W ten sposób wynajdywano powód aby skazać dowolną osobę. W podobnym duchu wypowiadał się niedawno Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar, który najpierw podjął interwencję, a potem szukał do niej podstawy prawnej. Właśnie z czymś takim mamy do czynienia w Otwocku - w trakcie akcji nikt nie poczuł się zgorszony obecnością naszych wolontariuszy, ale jeśli ogłoszenie policji powisi dostatecznie długo i będzie promowane w mediach, to znajdzie się "życzliwy człowiek", który złoży donos, na podstawie którego policja złoży później wniosek o ukaranie naszych działaczy. Sytuacja w Otwocku bardzo przypomina niedawne wydarzenia z Oleśnicy, gdzie policja siłą spacyfikowała naszą akcję pod tamtejszym szpitalem (największym ośrodkiem aborcyjnym w Polsce), a prokuratura zarekwirowała nasze bannery twierdząc, że posiadanie tego typu przedmiotów jest rzekomo nielegalne. Równolegle, zdarzają się kolejne wyroki sądowe uniewinniające agresywnych napastników, którzy dopuszczają się ataków na naszych wolontariuszy. Sędzia w Warszawie stwierdziła nawet, że fizyczna napaść na naszego działacza była po prostu wyrazem dezaprobaty wobec działań naszej Fundacji. To wszystko elementy prześladowań i represji wymierzonych w naszych wolontariuszy, których celem jest zmuszenie nas do wycofania się z przestrzeni publicznej i zaprzestania działalności. Nie możemy ugiąć się przed tym terrorem, gdyż zagrożone są przede wszystkim dzieci w łonach matek, które aborcyjna koalicja Tuska chce eksterminować na masową skalę. W kolejnych polskich szpitalach szybko rośnie liczba aborcji, a docelowo wszystkie szpitale mają stać się ośrodkami aborcyjnymi. Za odmowę zamordowania dziecka grożą surowe kary od Ministerstwa Zdrowia i NFZ. Każdy szpital ma też obowiązek zatrudnić lekarza-mordercę, który de facto na żądanie zamorduje dziecko kobiecie, która zgłosi się do placówki."
Zdaniem Fundacji, powstrzymanie aborcji jest możliwe, jeśli będziemy kontynuować walkę, głosić prawdę o aborcji oraz publicznie modlić się o powstrzymanie tego procederu i nawrócenie wszystkich osób uwikłanych w mordowanie dzieci. Dlatego wolontariusze Fundacji Pro-Prawo do Życia organizuję akcje w kolejnych miastach.