„Jeśli Michał Kamiński utrzyma się w fotelu wicemarszałka, będzie to – w mojej ocenie – potwierdzenie, że był źródłem przecieku. I to on, w porozumieniu z Giertychem, wystawił Hołownię niemieckim mediom. Nikt inny nie miałby takiego interesu ani takich możliwości” – napisał Jacek Strong, sugerując, że przeciek do niemieckich dziennikarzy mógł być elementem politycznego sabotażu.

Według Stronga, działania Platformy są nie tylko celowe, ale prowadzone z pełną świadomością: „Platforma od kilku dni prowadzi precyzyjną operację – gra na rozmontowanie partii marszałka Sejmu. Wydłubuje z Polski 2050 kolejnych parlamentarzystów”.

Ta „precyzyjna operacja” miała się rozpocząć tuż po tajemniczym spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego z Szymonem Hołownią, po którym Donald Tusk niespodziewanie wezwał do „samodzielnych rządów”, a wtórował mu Roman Giertych. W ocenie Stronga, była to polityczna inscenizacja, której celem było podważenie lojalności w szeregach Polski 2050 i sprowokowanie rozłamu.

Komentator nie pozostawia też złudzeń co do przyszłości tych, którzy opuszczają ugrupowanie Hołowni, licząc na miejsce w strukturach PO. „Ci, którzy dają się przeciągnąć, są naiwni. Uwierzyli, że przy obecnym premierze mają jakąkolwiek przyszłość. Nie mają. Zostaną użyci tu i teraz – w tej jednej rozgrywce – a potem odrzuceni bez słowa” – ostrzega.

Ostrzeżenie Stronga jest wręcz brutalne: „Nie dostaną biorących miejsc. W polityce zdrajców się lekceważy. Gdy gasną kamery i światła, politycznych prostytutek się nie szanuje”.

W jego ocenie, przyszłość Platformy Obywatelskiej również nie maluje się w jasnych barwach. „W kolejnych wyborach Platforma zostanie zmarginalizowana. Do Sejmu wejdzie niewielka grupka posłów. Miejsc wystarczy tylko dla najbardziej zaufanych” – przewiduje Jacek Strong.

Na koniec zamieszcza gorzki komentarz, będący zarazem przestrogą: „A ci, którzy dziś opuszczają swoją partię dla kilku chwil światła reflektorów, odkryją wkrótce, że nie mają już ani barw, ani ochrony, ani miejsca przy stole. Witajcie w rzeczywistości, w której lojalność to waluta, zdrada to tymczasowa inwestycja, a pamięć – brutalnie selektywna”.

Jeśli ocena Stronga okaże się trafna, może to oznaczać nie tylko poważny kryzys w koalicji 13 grudnia, ale i nadchodzący koniec politycznej dominacji Donalda Tuska.