O tym, że Donald Tusk jako polityk jest dosyć apodyktyczny, wiadomo od dawna. Nie dziwi zatem, że tego rodzaju cechy szefa PO widoczne są podczas prac obecnego rządu.
Jak donosi Wprost, atmosfera na posiedzeniach rządu ma być nierzadko napięta i trudna do zniesienia.
Jeden z polityków obecnej koalicji rządzącej otwarcie stwierdził, że „Donald nie jest łatwy we współpracy”.
„Co słabsze jednostki wychodzą z płaczem z posiedzeń rady ministrów. Ostry sposób zarządzania przez Tuska wynika z przekonania, że rośnie intelektualna przepaść między nim a resztą rządowych polityków” – powiedział.
Zdaniem tego polityka Tusk nie znosi niektórych członków swojego rządu. Szczególną niechęcią premier ma darzyć Paulinę Henning-Kloskę z Polski 2050. Tusk ma mieć jej za złe porażkę związaną z ustawą wiatrakową.
„Tuskowi bardzo zależy na wiatrakach. A tu ma osobę, która nawet nie potrafi napisać projektu ustawy. Załamuje ręce” – czytamy na łamach Wprost.
Premier w dalszej kolejności planuje także dokonanie istotnych roszad w rządzie, co może poskutkować dużym konfliktem wewnątrz koalicji. Chodzi o zmniejszenie liczby wiceministrów, co godzi w negocjacje koalicyjne. Tusk ma chcieć także doprowadzić do marginalizacji Lewicy, do czego przyczynkiem ma być słaby wynik tej formacji w wyborach samorządowych. Lewica w wyborach do sejmików wojewódzkich uzyskała jedynie 6,32 % głosów. Jest to wynik słabszy od Konfederacji.
„Tusk prowadzi kanibalistyczną politykę, żeby nikt mu nie podskakiwał” – Wprost cytuje jednego z polityków obozu rządzącego.
Premier ma także nie posiadać w swoim otoczeniu doradców, którzy stopowaliby jego najbardziej radykalne decyzje. Dalekosiężne plany Tuska mają także być ciężkie do pogodzenia z koniecznością funkcjonowania wewnątrz rządzącej Polską koalicji.
„Strategiczny plan Donalda polega na tym, że zamierza być liderem zintegrowanego bloku, który wygrywa wybory. Hołownia o tym wie i dlatego zaczyna się obawiać o to, czy jego marzenie o prezydenturze się ziści. Szczególnie, że w ostatnim sondażu dla Wirtualnej Polski nie wchodzi do drugiej tury w wyborach w 2025 r.” – mówi rozmówca Wprost.
Ze względu na napiętą atmosferę w rządzie zrezygnował z funkcji wiceministra rodziny Paweł Zgórzyński. Co prawda oficjalna przyczyna rezygnacji to względy osobiste. Jednak jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, Zgórzyński miał dosyć „uśmiechniętej” polityki rządu oraz atmosfery wewnątrz swojego resortu, która miała być nieznośna. W ministerstwie często ma bowiem dochodzić do napięć i awantur.