Premier Donald Tusk otworzył dziś Naradę Kierowników Placówek Dyplomatycznych RP. Było to dość specyficzne wydarzenie, bo jak donosi reporterka „Wiadomości wPolsce24”, zaproszenia nie otrzymało 50 legalnych ambasadorów. W czasie swojego wystąpienia szef rządu postanowił skupić się na atakowaniu opozycji i głowy państwa.

- „Nieład ustrojowy, wprowadzony niektórymi decyzjami naszych poprzedników, czasem może dezorientować”

- mówił premier.

Być może „dezorientacją” premier chciał wytłumaczyć serię absurdów, do której doszło przy okazji kontrasygnowania przez niego postanowienia prezydenta ws. sędziego Krzysztofa Wesołowskiego. Premier najpierw złożył podpis, potem tłumaczył to „błędem”, by w końcu swój podpis „wycofać”.

- „Jak postępować, które przepisy są ważniejsze, dlaczego niektóre przepisy są ze sobą w konflikcie, dlaczego mamy do czynienia z ustawami, które regulują waszą pracę, które chyba nie do końca, według wielu prawników, są zgodne z konstytucją”

- dodawał w czasie dzisiejszego wystąpienia.

Szef rządu przekonywał również, że ambasadorowie są „codziennymi ofiarami sytuacji zamieszania ustrojowego i kompetencyjnego, a także sporu politycznego”.

- „Trzeba jednoznacznie w interesie Polski, w Polsce i na zewnątrz przypominać o fundamentach konstytucyjnych ustroju Polski, w którym to rząd odpowiada za polską politykę zagraniczną, tzn. kieruje tą polityką, wyznacza cele, realizuje ją i ponosi pełną odpowiedzialność za konsekwencje tych działań”

- powiedział.

Wyraził przy tym nadzieję, że za kilka miesięcy skończą się problemy z nominacją ambasadorów. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej uderzył w ten sposób w prezydenta Andrzeja Dudę, który nie zgadza się m.in. na nominowanie Bogdana Klicha na ambasadora USA.