Kilka lat temu media obiegła dramatyczna historia, która wydarzyła się 10 lat temu w Mikołajkach. Reportaż na temat zajścia kilka lat temu wyemitowała TVP. Wynikało z niego, że wieloletni burmistrz kurortu Piotr Jakubowski miał oskarżyć mieszkańca gminy Romualda Kozłowskiego o kradzież jego łódki, a następnie brutalnie go pobić. Rabunek nie został nigdy potwierdzony ani nawet zgłoszony na policję. Z zeznań świadków wynikało za to, że burmistrz wtargnął do śpiącego w domu Romualda Kozłowskiego, ściągnął go z łóżka i skopał. Obrażenia były na tyle poważne, że doprowadziły do chwilowej utraty słuchu oraz pęknięcia nowotworu pod okiem. Po kilku operacjach Kozłowskiemu usunięto całe oko. Według lokalnych mediów mężczyźnie groziła utrata drugiego oka.
„Mam nadzieję, że zatriumfuje sprawiedliwość. Pobicie mogło przyśpieszyć śmierć”
Burmistrz zapewniał, że jest niewinny. Podczas przesłuchania zeznał, że mężczyzna spadł z łóżka i się potłukł. Pobicie zostało jednak stwierdzone podczas obdukcji, potwierdziło je także dwóch sąsiadów Kozłowskiego. Jednemu z nich – zdaniem mediów – burmistrz miał zaproponować 10 tys. zł za zapomnienie o sprawie.
Według reporterów policja w Mikołajkach nie zareagowała na telefoniczne zgłoszenie pobicia i nie przyjechała na miejsce zdarzenia, a protokół policyjny został spisany dopiero po publikacji artykułu w lokalnej prasie. Proces karny prowadzony przez Sąd Rejonowy w Mrągowie został jednak umorzony z powodu braku jednoznacznej opinii biegłych. Ostatecznie Kozłowski pozwał burmistrza do Sądu Rejonowego w Mrągowie. „Powód wniósł o zasądzenie na jego rzecz od pozwanego zadośćuczynienia za doznaną krzywdę” – poinformowała rzecznik prasowa Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia
Marta Banaś-Grabek.
Proces w zeszłym roku przerwała śmierć mężczyzny. „W dniu 7 lipca 2022 r. Sąd zawiesił postępowanie w tej sprawie na podstawie art. 174 par. 1 pkt. 1 Kodeksu postępowania cywilnego z uwagi na śmierć powoda i taki stan trwa do chwili obecnej” – czytamy w oświadczeniu sądu. Okazuje się jednak, że sprawa może zostać wznowiona za sprawą brata zmarłego mężczyzny. Andrzej Kozłowski chce dochodzić sprawiedliwości. – Mam nadzieję, że w końcu w sądzie zatriumfuje sprawiedliwość. Będę walczył w tej sprawie do końca – mówi mężczyzna. Jak twierdzi, incydent sprzed lat mógł się przyczynić do śmierci jego brata: – Pobicie mogło przyśpieszyć śmierć, gdyż naruszone zostało oko, a brat zaczął się źle czuć.
Burmistrz odmawia odpowiedzi. „To sfera prywatna mojej osoby”
Niestety burmistrz nie jest zainteresowany komentowaniem tej sprawy i zrekonstruowaniem zajść sprzed lat. Dziennikarzom nie udało się uzyskać informacji, czy w jakikolwiek sposób zadośćuczynił on mieszkańcowi lub jego rodzinie. „W świetle zaś art. 3a tej ustawy w zakresie prawa dostępu prasy do informacji publicznej stosuje się przepisy ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. Ta z kolei ustawa normuje prawo dostępu obywateli do informacji, które można uznać za związane z majątkiem publicznym, zasadami funkcjonowania organów administracji publicznej, trybie ich działania, sposobu procedowania w sprawach należących do ich właściwości itd. Pan natomiast zwraca się z zapytaniem dotyczącym sfery życia prywatnego mojej osoby. Nie widzę zatem powodów, dla których mam udzielać Panu jakichkolwiek informacji” – stwierdził polityk.
Śmierć mieszkańca odwróci losy wyborów w Mikołajkach?
Jeśli brat zmarłego mężczyzny faktycznie będzie chciał wznowić proces wiosną, zbiegnie się to z kampanią wyborczą, w której Jakubowski zapewne będzie ubiegać się o reelekcję.
Sprawa dotycząca rzekomego pobicia to nie jedyny proces, w którym Jakubowski występował w charakterze pozwanego. Kilka lat temu zadośćuczynienia zażądali od samorządowca rodzice dziewczynki, która miała zostać pogryziona przez jego psa. Do zdarzenia doszło na terenie pensjonatu należącego do żony burmistrza. Po ośrodku samopas biegał agresywny, niezaszczepiony pies gospodarza miasta. W pewnym momencie pies rzucił się na dziewczynkę i pogryzł jej twarz. Dziecko wylądowało w szpitalu z licznymi ranami otwartymi głowy, które – jak donoszą media – spowodowały trwałe oszpecenie twarzy. Sprawa ostatecznie trafiła do Sądu Rejonowego w Mrągowie.
„Sprawa została wniesiona z powództwa osoby małoletniej reprezentowanej przez jej rodziców przeciwko Piotrowi J. o zapłatę tytułem zadośćuczynienia za doznane krzywdy małoletniej powódki” – informuje sąd. Roszczenie rodziców zostało częściowo uwzględnione. „Wyrok w tej sprawie nie był zaskarżany i jest prawomocny. Nadmienię, że Sąd Rejonowy w Mrągowie nie posiada informacji, czy pozwany zapłacił zasądzoną kwotę. Sądy cywilne nie gromadzą tego rodzaju danych” – czytamy.
Jan Ptasznik