We wtorek ukraiński parlament, głosami rządzących i części opozycji, przyjął ustawę, w myśl której niezależne dotychczas Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy i Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna będą podlegać Prokuraturze Generalnej. Wcześniej Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, określana jako policja polityczna kolejnych prezydentów, dokonała „nalotu” na NABU pod pretekstem walki z rosyjską agenturą. Stało się to tuż po tym, jak śledztwo ws. korupcji wszczęto wobec bliskiego współpracownika Wołodymyra Zełenskiego, byłego wicepremiera Ołeksija Czerynszowa.
Kontrowersyjną ustawę szybko podpisał prezydent Wołodymyr Zełenski, jednak protest wyrażają państwa G7 i Unia Europejska. Protestują też sami Ukraińcy.
- „Dzisiejsze protesty są o wiele liczniejsze niż wczorajsze i ich mapa również znacząco się rozszerzyła. Miejmy nadzieję, że Rosjanie potraktują te wydarzenia jako korzystne dla siebie i nie przyjdzie im do głowy atakować te protesty rakietami balistycznymi”
- pisał o wczorajszych demonstracjach Mikołaj Susujew.
- „No i kolejny raz Ukraińcy demonstrują, że odwagę mają. Ci ludzie nie tylko nie bali się wyjść protestować podczas stanu wojennego. Wiedzą, że rakiety mogą spaść im na głowy w każdej chwili, mimo to nadal uważają, że warto”
- dodał publicysta.