Prokuratura przedstawiła dziś zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych byłemu szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernestowi Bejdzie. Wedle śledczych, dopuścił się on tego przestępstwa „dopuszczając, a następnie wykorzystując system teleinformatyczny zawierający oprogramowanie Pegasis do przetwarzania informacji niejawnych pozyskanych w ramach kontroli operacyjnych” pomimo braku wymaganej certyfikacji bezpieczeństwa teleinformatycznego.

Ernest Bejda nie przyznał się do zarzutów i odmówił złożenia wyjaśnień. Do sprawy odniósł się na antenie TV Republika.

- „Prokuratura prowadzi śledztwo od kwietnia 2024 roku. Przypominamy sobie, jakie były formułowane wobec służby oraz wobec mnie zarzuty poważnych przestępstw, zbrodni… Wymyślano różnego rodzaju absurdalne rzeczy. Tłumaczyłem to na komisji śledczej. Nie ma już żadnych zarzutów zbrodni”

- zauważył.

- „Zarzut sprowadza się do art. 231 paragraf 1 – niedopełnienie obowiązków, które miało rzekomo polegać na tym, że jako szef służby niewłaściwie zabezpieczyłem bezpieczeństwo używania tego systemu, co sprowadza się do tego, że jako odpowiedzialny za ochronę form, metod i środków pracy operacyjnej kierownik jednostki powinienem właściwie to zabezpieczyć. Z treści zarzutu nie wynika jednak jak, bo on jest wewnętrznie sprzeczny”

- dodał.

Zapewnił przy tym, że system „był zabezpieczony w sposób adekwatny”.

- „Zarzut ma charakter pretekstu – służy do tego, aby w niedalekiej przyszłości prokuratura zakwestionowała materiał dowodowy zdobyty w wyniku używania tego środka pracy, gdzie znajdują się teraz te materiały w poważnych śledztwach”

- ocenił.

Poza tym, jak podkreślił, jego zdaniem powodem jest też „zwykła, polityczna zemsta”.

- „W wyniku stosowania tego środka my, jako służba, uzyskaliśmy materiały, które obciążają polityków aktualnie rządzących. Sławomir Nowak jest jednym z przykładów, ale jest ich więcej”

- podkreślił.